Dzisiejszy dzień rozpoczął się od porażki....Zaliczyłam mega wtopę !!! Ale uczciwie się przyznaję mea culpa....obiecuję poprawę....
Otóż odchodzi na emeryturę nasza kadrowa...a ona jest taka ciepła...jak matka....no i wiedzę to ona ma ogromną, zawsze dobrze doradzi, pokieruje....oj będziemy za nią płakać...będziemy.
No i jak tylko przyszłam rano do pracy to od razu nas z działu wołała na kawę i ciastko...no i skusiłam się - głupio powiedzieć nie, odmówić...Zjadłam kawałek jabłecznika, rurkę z bitą śmietaną, 1/2 kawałeczka porzeczkowca i małą kokosankę w czekoladzie. Dramat, qwa zła jestem na siebie, ona tak namawiała a ja durna ofkors uległam....Nie mogłam inaczej, no nie mogłam.....I rozpusty ciąg dalszy bedzie bo dostałam od koleżanki czekoladki na imieniny....ale to już bez mego udziału - zostawię sobie na niedzielę na deser.
Z drugiej strony....masakra o 7 rano wpierniczać ciasto !!!!
A wczoraj też była wycieczka do szczecina, bo tata w szpitalu (a dziś z niego wychodzi !), w drodze powrotnej zaliczyliśmy przydrożnego Maca - zjadłam mcwrapa z kurczakiem i 1/2 loda z polewą czekoladową w ramach kolacji, bo po 20stej było. Już mój PiW się zatroszczył o moją wagę i opędzlował połowę. Co by nie gadać lody w macu maja fajne !
Moja dieta (hmmmmm.....nie wspominajac o tym nieszczęsnym cieście)
I - kromka chleba z polędwicą sopocką, jajko, pomidor żółty
II - activia, garść winogron
lunch - 2 krążki ryżowe, 2 plastry wędliny - szynka gotowana
obiadokolacja - surówka z białej rzodkwi, marchwi i jabłka, 2 pulpety z mięsa indyka
przekąska - twarożek wiejski 3 %, 4 rzodkiewki
Ruch - Chodakowska na tapecie - mój 3ci raz z nią. W środę uczcicie poćwiczyłam - tyle powtórzeń ile dałam radę, do tego 55 squatów. Zakwasy lekkie, prawie wcale. Wczoraj z racji wyjazdu nic. Dziś z racji wpierniczonego ciasta owszem + 70 squatów.
Już mi się nawet nie chce patrzeć za okno....jak cały dzień jest względnie, to wieczorem leje jak zwariowane...Na widok chmur i deszczu rzygam, po prostu rzygam....Ja prdlę wszystko nie tak jak powinno być : z budową, ze zdrowiem w rodzinie, problemy po śmierci ciotki, które pośrednio mnie dotyczą, a jednak myślę o nich cały czas....Czerwiec też się nie zapowiada różowo - operacja młodej się zbliża, później cały ten cyrk ze stabilizatorem, z rehabilitacją....powrót do szkoły we wrześniu - w jakim stanie będzie to kolano??!! Wiążemy z tą operacją tyle nadzieji, że będzie ok, ze wróci do sportu...a jak będzie, kto to wie?!
Żużel w niedzielę, ofkors będę, no bo jak nie być. Pytanie tylko, czy się odbędzie....moze być tor namoczony, że tylko Kasper będzie śmigał, on lubi tak pod koło mieć...no nic zobaczymy...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Agujan
31 maja 2013, 16:44dostałam właśnie okres więc nie będę cię łajać czy co tam jeszcze tylko powiem ze zadziałałaś mi na wyobraźnię i chyba pójdę w Twoje ślady... czekolady mi się chce. Z orzechami. Jakiejkolwiek...
Emily2013
31 maja 2013, 12:36Spalisz ;D
Kamila112
31 maja 2013, 12:01Aj tak jak o 7 rano to spalisz :) Miłego dnia :)
dariak1987
31 maja 2013, 11:27lepiej o 7rano niz 7 wieczór, masz cały dzień na spalenie, luzik :)
barbra1976
31 maja 2013, 11:19kocham macowe lody z goracym karmelem. tego lata zezre . raz.:)