Zrobiłam kudły...odbarwiłam je na rudo, nałożylam opalizujący blond - zrobily się miedziano-złote, nalożylam jasny brąz - mam złoto-brązowe z czerwonym połyskiem....fotek nie wstawię narazie, bo komórka przekłamuje kolory, nie mogę uchwycić barwy. Farbowałam Syosem i do takiego koloru będę dążyć, musze tylko wychłodzić te złoto-miedziane refleksy. A w tym celu zrobię sobie maseczkę na włosy z kropelką gencjany.
- taki chcę, to właśnie syos light brown.
O dziwo, włosy dobrze zniosły rozjaśnianie, lekko się tylko przesuszyły ale dla moich tłustych kudłów to nawet dobrze. Nie wyłażą specjalnie, a naczytalam się, że po syossie to można włosy rwać garsciami...nic takie go nie nastapiło ! Zresztą mam neril w odwodzie, jakby co to będę się ratować !
Jadłospis dziś szalony, bez zdjęć :
I - kanapka : 2 kromki grahama, żółty ser, wędlina drobiowa, 1/2 pomidora, kawa
II - twaróg z jogurtem greckim, 1/2 pomidora
lunch - 4 kawałki sushi : algi, ryż, awokado, wędzony łosoś - 4 ocalałe kawałki z wczorajszej kolacji, jabłko
obiad - 1/2 piersi z podchmielonego kurczaka, ogórki kiszone
kolacja - 1/2 wedzonego dorsza, sałatka z pomidorów, kapusty pekińskiej, papryki i rzodkiewek.
Ruch - kolej na Chodakowską. Jestem z siebie dumna, bo w zeszłym tygodniu udało mi się nie marudzić tylko odćwiczyć to, co sobie założylam.
Niestety przez weekend grzeczna nie byłam, zjadłam za dużo, słodycze tez wpadły - z tego nie jestem dumna. Ale odbyłam dość długi spacer do sklepu ogrodniczego i przydźwigałam sobie 10 litrów ziemi. Można uznać,że siłkę w sobotę zaliczyłam.
W pracy totalne dno....szefowa od kiedy została dyrektorem (wciąż nie na piśmie) i odkąd powieźli nam prezesa - ciągle odpycha od siebie wszelkie decyzje i odpowiedzialność. Każdy tu z wysoko postawionych kierowników ma wszystko w doopie i zrzuca odpowiedzialność na nizszych szczeblem...w dodatku wdrażamy nowy program płacowy, przy którym okazuje się , że prawie wszystkie elementy trzeba liczyć ręcznie (ot, udogodnienie).... a jedyny odzew na nasze skargi, że ten program jest do deee to wzruszenie ramion. Oj popieprzyło się ostatnio u nas, popieprzyło i to ostro. I dalej nie wiemy, czy przetrwamy jako samodzielna jednostka, czy połaczą nas z kimś, czy będą zwalniać. Coż, przyjdziemy do pracy 2 stycznia to się dowiemy.
Ale żeby nie było, że narzekam...nie narzekam !