Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
po weekendzie


Boszz dlaczego weekendy są takie krótkie? Znów poniedziałek i znów praca. Jedna koleżanka wróciła już z urlopu, druga wczoraj się czymś zatruła i dziś sie leczy w domu. A do mojego urlopu jeszcze długie 16 dni...

Co robiłam w weekend? byliśmy na Długim, o sorry to chyba miejscowośc nazywa się Długie a jezioro Lipie czy na odwrót, nie wiem. Trudno uwierzyć ale po 12 latach mieszkania nie ogarniam jeszcze lubuskiego i wyjeżdżając za Różanki czuję lekki stres, bo nie wiem co dalej. Z jeziora oczywiście nie skorzystrałam, dlaczego: nie wiem. czasem tak mi odwala, że masakra a później wracając byłam zła na siebie. No przeiceż moglam popływać...ludzi było mało, bo godzina już wieczorna a ja nie i nie. Doopa ze mnie.

Sobota : odgruzowałam chatę, poszliśmy na działkę z PiW, siedzielismy tam ze 3 godziny z czego 1 godzine spędzilismy w altanie, gdyż lało. Później ogarnęłam 1 duży zagon, pogryzły mnie komary i już nie chcę chodzić na działkę.

Niedziela : 2 seansy filmowe ( nadrabiam zaległości - oglądam starocia. Film, który mnie powalił na kolana - Druga Ziemia - wszystko mi się tam podobało, wszystko ), później rower z PiW i szybki powrót na derby, których nie było. Wiedziałam, ze nie będzie bo skoro do południa w gorzowie lało to dlaczego po południu nie miałoby lać w Zielonej. ale na fejsie się jarali, ze słońce, że fajny tor....no później to były pola ryżowe a nie tor. A mogliśmy tam coś ugrać : Tomasz nareszcie się ogarnął, w Gorican był 3ci, komentowac miał Noga i ten drugi a nie te dwa jonasze gorzowsko-zielonogórskie...Nic to poczekamy, zobaczymy...

Mój prywatny sukces : ogarnęłam słodycze niedzielne i zjadłam, uwaga uwaga, tylko 2 maxi kingi, raz nałożyłam sobie lody. Jak na moje niedzielne szaleństwa to uuuuuu sukces. w sobotę za to 3 mrozone kawy mi wpadły. Ale na mleku 0.5 %.

Jadłospis na dziś nieszczególny :

I - płatki na mleku, kawa, garść prochów

II - owoce : 1/2 brzoskwini, maliny, borówki, mały banan z serkiem homo 0%

lunch - tu porażka na całego : mała pizzerka (nie miałam ochoty wczoraj na kombinowanie żarcia )

obiad - fasolka szparagowa

przekąska - kawa z mlekiem

kolacja - sałatka : mieszanka sałat z mojego balkonowego ogródka, pomidor, paryka żółta, mała mozzarella

Tydzień niejedzenia mięsa minął, za mięsem nie tęskniłam, zjadłam co prawda wczoraj kawałek piersi z kurczaka na obiad ale moje wnętrznosci chyba się buntują przeciwko temu, bo niezbyt komfortowo się czułam.

dziś w planach oczywiście Chodakowska, i pewnie pobiegniemy na działkę.

Poza tym zrobiłam czystkę wśród znajomych z reala, wyrzucam toksyczne znajomości, nie daję się nakręcać, nie daję sie prowokować, nie narzekam. Wywaliłam kilka numerów z komórki...Czas się ogarnąć i żyć dla siebie, nie dla innych.

Dowodzik mam do odebrania, jutro do kina...nie wiem czy Prometeusza obejrzec w 3D czy normalnie ?

 

  • Truskalex

    Truskalex

    30 lipca 2012, 14:07

    Ja o swoim weekendzie nie będę dużo pisać, bo minął mi na długo wyczekiwanych imprezkach :) Tego mi było trzeba. Ja jestem człowiekiem w pełni mięsożernym i nie dałabym rady na samych liściach, warzywach i jogurtach. Po dwóch dniach zapewne rzuciłabym się do sklepu mięsnego i wtrąbiła na raz ze 3 śląskie :D

  • sloneczko.wroclaw

    sloneczko.wroclaw

    30 lipca 2012, 09:27

    Ja też nie lubię gdy mija weekend:) Ale w pracy szybko zleci i nawet się nie obejrzysz a będziesz miała urlop:)

  • Agujan

    Agujan

    30 lipca 2012, 09:26

    Koniecznie w 3D (choć nie jestem entuzjastką 3d tak w ogóle). Bez kopa wizualnego dotkliwsza będzie marność fabuły.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.