Wczorajszy dzień na szczęście jest juz historią. I wolałabym tego nie powtarzać. Nie wiem co wstąpiło w panów z mojej pracy i dlaczego te celebracje tak się nasiliły. No ale korzyści były, wcześniejszy powrót do domu, wcześniejsza wyplata, że o całusach z preziem i dyrektorem finansowo-ekonomicznym nie wspomnę...
Dziś grzeczniutko :
I - tradycyjna nudna owsianka i kawka
II - mała butelka kefiru 0% i jabłko (a jednak da sie na tym wytrzymać 4 godziny)
lunch - 3 małe kotlety wege (z marchwii, pietruszki, selera, brokuła i kalafiora), pomidor
obiad - zupa kalafiorowa (mój nowy fetysz)
przekąska - kawka
kolacja - rybka, warzywka lub twarozek, warzywka
Cieszę sie na weekend, na lenistwo i czytanie/ogladanie. Nadrabiam zaległosci filmowe...w zeszłym tygodniu rewelacyjny Przekręt z Pittem w roli cygana (umarłam ze śmiechu) i Stathamem mówiącym cockneyem ( po raz drugi umarłam). Ten kto widział to wie o czym mówię, tym co nie wiedzieli -szczerze polecam. W tą niedzielę moze jakiś thriller...zresztą mam full książek : Pilipiuka, Stephensona...nie będę się nudzić.
Zyczę miłego weekendu !
Agujan
10 marca 2012, 12:39widziałam kilkukrotnie (chyba 3) i umierałam za każdym razem :)
Ankac1972
9 marca 2012, 11:16Super uwielbiam ksiazki ale niestety tutaj gdzie mieszkam nie znalazlam zadnej ksiegarni z Polska literatura.Menu fajne ja nie mam cierpliwosci organizowac dietetycznych potraw i czesto zjadam co mam akurat w domu.
shineona
9 marca 2012, 09:20Super menu! ;). Oby tak dalej ;). Pozdrawiam.