Rozjechałam się ze smacznie dopasowaną wczoraj, niestety zgubuły mnie 2 małe bułeczki z ciasta półfrancuskiego : jedna z brokułami, 2 z gyrosem. Na usprawiedliwienie podam tylko, że brokułowa mmmmmniebo w gębie, gyros - takise. A wszystko to dlatego, że obok przystanku tramwajowego, z którego jeżdżę do domciu, otworzyli nową piekarnię. Veni vidi vici jak to mówią i zakupiłam chleb wiejski (nawiasem mówiąc rewela - zjadłam piętkę, ale reszta świata w domu mówi, że pyha). Przy okazji mój wzrok padł na ladę a tam owe bułki spoczywały w pełnej krasie i mówiły: kup nas, kup nas...No sami widzicie, że nie mogłam postąpić inaczej. Kupiłam, spożyłam i ukarałam się odmówieniem sobie kolacji. Tym sposobem ostatni posiłek zjadłam o godzinie 16:50. Ale ta z brokułami...nosz kurczę dlaczego ona taka dobra była !?
Jadłospis na dziś też nie po vitaliowemu. Jednak zima to nie jest najszczęśliwszy termin na odchudzanki, tak sadzę. A zwłaszcza jak w biurze jest 18 stopni...(no w domu mam 19-20, gdyż jak mawia PiW taka temperatura jest optymalna dla organizmu ludzkiego ). Ale do adremu :
I - owsianka na mleku z sokiem pomarańczowym, 1/2 banana i kilkoma chrupkami
II - 2 wafle ryżowe z odrobiną miodu, jogurt, mandarynka
lunch - "sałatka" : twarozek wiejski, łosoś wędzony, dymka, sól i pieprz - słuszna porcja
obiadokolacja : zupa pomidorowa z ryżem - bulionówka
przekąska - maślanka z owocami i otrębami.
Ruch : uprawiam długie spacery, bo nie lubię stygnąć na przystankach. Ale tego gimnastyka bym nie nazwała. Jednakowoż widząc efekty w postaci "przed-po" u innych vitalijczyków podjęłam heroiczną decyzję zainstalowania w moim nowym nabytku apki z aerobiczną 6 Weidera (czy jak mu tam..). Byc moze będę ćwiczyć to i owo.
Pognałam wczoraj do sieciówek, gdyż natchnęła mię myśl (spóźniona, jak się poźniej okaże) nabycia zimowego płaszcza puchowego w kolorze czarnym, grafitowym lub szarym...Juz się pogodziłam z wydaniem kaski, już stwierdziłam, że nie będę wybrzydzać tak jak jesienią (kiedy owe cuda pojawiły się w sklepach)...Jakież było moje zdziwienie kiedy w sklepach zastałam kolekcję wiosna/ lato 2012 !!! Ja rozumiem, wyprzedaże, przeceny, te sprawy ale w końcu k..wa mamy dopiero 1/2 luty!!!! Zima w pełni ! A na wieszaczkach pastelowe trenczyki, ekoskórzane ramoneski! Tylko w camaieu zastałam 3 (słownie trzy) wstrętne kurrtko-płaszczyki : czerwony, czarny i oczojebny niebieski ale aż tak to ja zdesperowana nie byłam. Był jeszcze rząd pseudokożuchów, równie okropnych. A i w Vero Modzie też wisiały płaszczyki o konstrukcji baleronu przygotowanego do wędzenia, cena również odstręczająca. Czy to są żarty, czy co?! Nie rozumiem.
No i zmarła Szymborska, cóż lata miała sędziwe, wielką poetką była też. I już od rana w trójce tylko o niej audycja, muza raczej żałobna... Ja rozumiem i wiem...Ale gdzie byli panowie redaktorzy, kiedy Szymborska żyła? A nie można było za jej życia częściej mówić, częściej wiersze czytać? dopiero jak człowiek zejdzie to okazuje się, że można i trzeba. Trochę to denerwujące, że się studnie buduje gdy ogień hula w najlepsze. Ale dobrze, że wspominają, że mówią. Bo ja wśród obecnych pisarzy i poetów polskich przyszłych noblistów nie widzę, niestety.
Rano zegar pokazał -16 stopni. Obłęd. A śniegu jak nie było tak nie ma. Śniegu! Przybywaj!!
rozaar
3 lutego 2012, 08:53Dzisiaj przybył,usłyszał Twoje wołanie.
Jogata
2 lutego 2012, 19:56gyros....coś mi się wcisło dodatkowe r :-)
Jogata
2 lutego 2012, 19:56gryros....zakazany -ale też lubię:-)
Giove
2 lutego 2012, 16:06na zakupach raczej jestem odporna na takie rzeczy ale ide na najedzona...
jovita28
2 lutego 2012, 10:42Niestety kochana ja tez tak mam , ze wchodze do sklepu , a tam pyszne ciacho mówi bierz mnie . A jesli chodzi o galerie i zakupy to niestety teraz juz kolecja jesienna na wieszakch. miłego dzionka