dziś jadę prawie to samo co wczoraj, gdyż wczorajszy zestaw był suuper.
Tak więc :
I - 2 kromki "natury" z pastą jajeczno-szynkową, kawa z mlekiem
II - jogurt malinowy z 1/2 paczuszki musli, mandarynka
lunch - 1/2 pieczonej piersi z kurczaka, 3 pomidorki koktajlowe, mandarynka/jabłko (jak mi będzie mało)
obiad - gulaszowa z ziemniakami ( bulionówka)
przekąska - maślanka z owocami i otrębami
Do tego woda, herbata, szklanka Kubusia, kawa z mlekiem raz jeszcze.
Mam nadzieję, że dotrwam na tym paliwie do szczęśliwego pójścia lulu. I nie będę otwierać lodówki i stać przed nią z tępym wyrazem twarzy, po to by w jednej chwili rzucić sie na ser lub wędliny.
Wczoraj spędziłam 15 minut w sklepie nie dla idiotów (akurat) wybierając pokrowiec na iPhona. Stałam tam i stałam i nie mogłam wybrać...A pan z obsługi pewnie myślał, że chcę go poderwać, bo tyle razy się tam wokół niego pokręciłam. Ale mam, jest czarny z turkusowo-granatowym motywem kwiatowym. No ładny jest, co tu dużo gadać. Ale czas podejmowania decyzji bardzo mnie martwi. Kiedyś było : wchodzę-podoba mi sie-kupuje. teraz proces kupowania i zastanawiania się trwa i trwa i trwa. A i tak często myślę, że mogłam wybrać inaczej, mogłam jeszcze poczekać i takie tam pierdy. Jak kupiliśmy z PiW projekt domu, to przez tydzień jeszcze codziennie myślałam, że to nie to, że mogłam coś innego, że źle wybraliśmy. A wiadomo było od roku, że jednak na ten projekt sie zdecydujemy. Ja nie wiem, czy to z wiekiem przychodzi, czy z czym...w każdym razie wkurza mnie to, bo kupno pokrowca na telefon urasta do rangi wymyślenia prochu. Ja zacznę sie godzinami zastanawiać nad tym jaki chleb kupić, to dobijcie mnie, niech się nie męczę.
Wysłałam wczoraj skargę do zarządcy na tego trutnia z dołu, żarty się skończyły. Nie będę miała litości, jeśli ktoś nie ma litości dla mnie. Baba pod 50 lat a głupia jak bęben rolling stones'ów. Wchodzi o 2 w nocy do domu z gośćmi, rozpieprza jakieś disco i co...nie zdaje sobie sprawy z tego, że to przeszkadza? Nie wierzę, po prostu myśli, że wszystko jej wolno, bo ona wynajmuje...I tu się k..a pomyliła. Ja nie odpuszczę.
Nawet nie wiem ile dziś stopni było. Słońce świeci, niebo niebieskie, mróz jest tylko śniegu brakuje. I nie zanosi się, że śnieg będzie.
Załatwiliśmy rehabilitacje córce i od wczoraj lata do łaźni na ćwiczenia i laser. I stwierdziła, że na laser to by chciała juz chodzić zawsze. Czy to jej pomoże? Nie wiem, mam nadzieję, że tak.
Napiłabym się gorrącej czekolady ale takie prawdziwej, gestej. Niestety, raz - nie mam przepisu, dwa- nie potrafię zrobić, trzy- no przecież na diecie jestem !
Jogata
1 lutego 2012, 21:32Jestem ciekawa czy do trutnia coś dotrze....
Agujan
1 lutego 2012, 19:07rozbawiłaś mnie tym wybieraniem .... mam nadzieję ze dobijać nie będzie trzeba ;) Ja puki co (odpukać) uskuteczniam krótkie piłki - wpada w oko albo nie wpada.
Giove
1 lutego 2012, 16:10wkurzyla na takie glupi babsko...a jeszcze bardziej na to disco...juz sobie wyobrazam repertuar...z kupowaniem tez mam problem...bo jak zaczne sie zastanawiac czy aby jest mi to na pewno potrzebne i inne takie tam to MM juz jest 2km dalej i musze go gonic...
jovita28
1 lutego 2012, 11:16Kochana widocznie z czasem podejmowanie decyzji przychodzi trudniej. Myslisz i myslisz , ale kupujesz to co ci sie podoba . trzymam kckiuki za wytrwałości współczuję sąsiada. :))