Taki wpis z d..py, na szybko.
W pracy totalna masakra. Mam na głowie inwentaryzację środków i inwentaryzacje zdawczo-odbiorczą. Musze wycenić kilkadziesiąt arkuszy spisowych...poza tym nie ruszyłam nic z bieżacego miesiąca a jak mawia moja pani kiero : dziś już 23... No i gwóźdź programu : kontrola ze Skarbówki z Zielonej tfu Góry : vat dotyczący września. Cóż, przez 10 lat istnienia naszej spółki nigdy, nigdy nie mieliśmy kontroli vatowskiej. No to zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda ? Podejrzewamy, że chodzi o złom, którego masakryczne ilości sprzedajemy (z naprawianych wagonów), a od którego vat odprowadzał kiedyś sprzedający a obecnie kupujący. Pewnie coś im tam w skarbówce nie pasi w tej kwestii. Niby nic nie mamy na sumieniu, wszystko ok, ale wiecie jak to jest : czujemy się kiepsko w dziale, bo wydaje nam się, że wszystko jest źle.
Udało mi sie dziś rano nie wysłać razem z workiem śmieci swojej reklamówki ze śniadaniem. I to jest jedna z dobrych wiadomosci. Będę miała co jeść. I udało mi się wczoraj nie zjeść kawałka pizzy, ktorą robiłam dla PiW i córy. I brawo ja.
Jadłospis :
I - płatki fitnes z łyżką jogurtu naturalnego i mlekiem, kawa
II - 2 ruloniki z liści sałaty, plasterka fileta z indyka, plasterka sera żółtego (ser mierzwiony : plastry tak cienkie, że mają połowę kalorii zwykłego plastra sera) i ogórka konserwowego
lunch - sałatka ziemniaczana z koperkiem, szczypiorkiem, pomarańcza (mała)
obiad - szczawiowa z jajkiem
przekąska - kawa z mlekiem, jabłko
kolacja - twarożek ze szczypiorkiem, pomidor
Dziś dzień regeneracji po wczorajszym bieganiu. PiW narzucił wczoraj takie ostre tempo, że szok. Zeszliśmy z czasem poniżej 15 minut. Niedługo pewnie trzeba będzie zmienic trasę. Poza tym zimno jest i nie zachęca to do wyłażenia z pieleszy. No ale córa ciśnie : kiedy biegamy? I tak jest dobrze, muszę czuć nad sobą bat, bo inaczej gniłabym w domu pod kocykiem. No i muszę wylaszczyć się do 6 stycznia. Tylko jakoś nie widzę jeszcze efektów biegania na sobie. Nie mówię o wadze, bo ta się zbuntowała i ani drgnie. Wkurza mnie to, nie chcę tak. I co ja mam zrobić? Głodzić się? Innego wyjścia nie ma.
blackdevil
23 listopada 2011, 12:48nie głodzić sie, tylko nie to! przestoje wagowe się zdarzają, ale ty czekaj cierpliwie, kiedyś w końcu musi ruszyć. 'Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie' :-) powodzenia i pozdrawiam!
rozaar
23 listopada 2011, 11:05U mnie efekty biegania zaczęły być widoczne,wagowo też jak wydłużyłam czas do 40 minut.
tarantula1973
23 listopada 2011, 09:35dzięki dziewczyny za słowa otuchy. Jadłospis: ciągle mam wrazenie, że jem za dużo, niestety. Waga stoi i mnie wkurza, normalny człowiek pewnie juz by zrzucił conieco a ja ...masakra. no i nie biegam codziennie - mój guru twierdzi, że trzeba dzień regeneracji zrobić. Biegam 3-4 razy w tygodniu. Może rzeczywiscie sobie w dni niebiegania wrzucić stepper?
XXXJAXXX
23 listopada 2011, 08:59hej środowo!jakie u Ciebie dziś dietetyczne menu..huhu...no przy takim menu i codziennym bieganiu to nie ma bata waga napewno ruszy z kopyta!pozdrawiam:o)
Agujan
23 listopada 2011, 08:38w żadnym wypadku się nie głodzić, rób swoje a będzie dobrze. Przeczekaj.Twój jadłospis brzmi bardzo chudziutko wiec nie może być źle. A za kontrolę trzymam kciuki :)
jolusia1965
23 listopada 2011, 08:09Nie martw się na zapas, gdyż zawsze przy jakiejkolwiek kontroli wydaje sie nam, że robimy wszystko źle. Będzie dobrze. Powodzenia w dalszej diecie.