A właściwie zastój, dno muł i wodorosty.
Ciągle nie mogę się wbić w dietę. Jesli nawet w pracy jestem "grzeczna" to w domu grzeszę za dwoje. Drzwi od lodówki juz się nie domykają, tak jest często otwierana...mamo! zmobilizujcie mnie!!!
W pracy dalej młyn, jutro idę do Urzędu skarbowego, w sprawie wezwania. Dziewczyny z pracy się śmieją, żebym zabrała szczoteczkę do zębów i zmiane bielizny, bo moge juz nie wrocić...Kurczę, ja tylko chciałam być jako współwłaściciel tej działki, nie jako główny posiadacz!!
Nakupiłam wczoraj na rynku warzyw : mieszankę sałat, młody szpinak, kalafiora, brokuła, paprykę, ogórka....Problem jednak w tym, że warzywa leżą w lodówce a ja nie mam na nie pomysłu. Zrobię dziś chyba kotleciki warzywne z kalafiora i brokuła w sosie curry (uwielbiam to). Nie chce mi się stać przy garach, tym bardziej, że wczoraj się nastałam.
Dziś pożarłam :
I śniadanie - owsianka pół na ół z mlekiem i wodą, szczyptą soli, kawa z mlekiem
II - 1/3 małej kostki chudego twarogu, mała jogobella truskawkowa, herbata z łyzeczką brazowego cukru
lunch - pudełko surówki z mieszanki sałat, pomidora, paryki, ogórka z dodatkiem wiórków sera zółtego, szynki szwardzwaldzkiej, kurczaka wędzonego, do tego pikantny sos winegret z suszonym chilli, jabłko, mały Kubuś
Po pracy mam zamiar zjeść :
obiad - bulionówka botwinki z jajkiem i mięsem z udek kurzych
kawa z mlekiem
kolacja - ??nie mam koncepcji, zapewne będę podjadać podczas przygotowywania posiłku na jutro. Wiem : podjadanie jest złe.
Poza tym muszę się zmobilizowac do ćwiczeń na stepperze i na łydki, no i plecy trzeba odchudzić. Mam zamiar uderzyć od poniedziałku ze wszystkim i z SB i ćwiczeniami. Wiem, powinnam po prostu już i nie czekać ale mam niezły nieogar. Wkurza mnie moja sylwetka, moje nieproporcjonalne ciało, moje lenistwo i wogóle, pora umierać.
Jedyne czym się jaram to projekt nowego tatoo. Wiem już czego chcę i gdzie chcę to coś mieć. Muszę jedynie poczekać na wiosnę. O, wiem, zrobię go dopiero wtedy, gdy zobaczę 5 z przodu (przy moim trybie życia długo to moze potrwać).
Poza tym włosy lecą na potęgę. Wcieram przepisany przez dermatologa novoxidyl (nie codziennie, to fakt) ale nie widzę rezultatów. Zamówiłam juz Vitapil z biotyną. Moze od środka też muszę się wzmacniać. Ogólnie mam lekowego pierdolca, mogłabym sobie sama recepty wypisywać, nosz lekka lekomania. Boszzzz, co robić?