Jutro wstawię fotki mojego tattoo. Wczoraj nie miałam czasu ogarnąć się ze zdjęciami. Właściwie czas przepłynął mi przez palce, nie wiem jak i kiedy.
Byłam wczoraj na działeczce i u szwagra (tak? brat męża to chyba szwagier?) prosić o opiekę dla Zuzy na weekend i po filmy. Na działce prawie nic już konkretnego nie ma : jakieś malutkie brokuły (poczekam 2 dni aż trochę podrosną), dużo marchewki, pietruszki i selera, pory, jakieś jesienne kwiaty. Nie lubię jesienią chodzić na działkę, nieuchronność przybycia zminych dni mnie w tym miejscu poraża.
Wcześniej jeszcze poleciałam na ryneczek po pomidory i cukinię, mam zamiar zrobić dziś placki cukiniowe na kolację i do pracy, do tego surówka z pomidora i czerwonej cebuli z sosem vinegret. Mam nadzieję, że to będzie zdrowa kolacja.
Ofkors całą godzinę zmitrężyłam na odmóżdżanie przed TV z kubkiem kawy. No moze nie całągodzinę, jakieś 40 minut. Zamiast ćwiczyć, czytać, sprzątać - siedziałam skulona w fotelu i kontemplowałam program " dlaczego ja?". I ja też zadaje pytanie : gdzie reżyser znalazł takie egzemplarze? Ja wiem, jest taki przycisk na pilocie, zazwyczaj czerwony - "wyłacz"...Ale nie uwierzycie, to wciąga jak najbardziej k..ski narkotyk, po prostu musisz, musisz dooglądać do końca ! Hipnotyzują czy jak?
Moje jedzenie dalej jest w czarnej d..pie. Nadrabiam chyba zaległosci z poprzednich 2 tygodni i za chwilę znów waga będzie dużo powyżej paskowej.
Ranek rozpoczęłam od owsianki - woda/mleko, szczypta soli, szczypta cukru brązowego, kawa z mlekiem
II - jogurt 0% z ziarnami zbóż, 2 ciacha LU GO, jabłko
lunch - resztak curry z kurczaka, brukselka gotowana
przekąska - 1 średni suchy kabanos lub 2 małe frankfurterki (taka fanaberia, niczym nie uzasadniona)
kolacja - wspomniane placki z cukinii i surówka z malinówek
Muszę wziąc sie w garść (łatwo powiedzieć) i zacząć naprawdę ograniczać żarcie a wprowadzać ruch, bo nigdy w życiu nie zejdę ponizej 6 z przodu. A chciałabym nowy rok powitać 5czką.
Cieszę sie na wyjazd do Karpacza, szkoda, że nie na narty...Zawsze jednak coś. Trochę mnie szarpie na myśl o jeździe autobusem tyle godzin. O jezuuuu.
Fajnie się zapowiada, bo PiW ma od dzis 2gą zmianę. Będę mogła trochę się poruszać, pocieszyć sie swoją osobą. Córa jak zwykle zamknie się w swoim pokoju z "Krzyżakami". Cóż, niektóre lektóry są nieśmiertelne, dzieci jednakowoż tak samo marudzą przy ich czytaniu. Też pamiętam jak męczyłam Krzyżaków....
Jogata
27 września 2011, 16:32Czekam na foto :-))))