Taaa.... podjadanie to mój problem, duży problem. Już nie samo trzymanie diety ale okołodietowe uszczknięcia...tu plaster szynki, tam kawałeczek serka, a znów kabanosik.
Postanowiłam wyczyścić lodowkę z tego typu rzeczy jak parówki, kabanosy, cienkie kiełbaski...jeśli to nie pomoże to chyba tylko knebel na gębę przyjdzie mi założyć.
To podjadanie jest silniejsze ode mnie, jak nałóg, robię kanapki dla PiW do pracy i....muszę, muszę uszczknąć choćby plasterek czegoś. TO CHORE JEST!!!POMOCY!!!
Ofkors, tak jak się spodziewałam, PiW zapowiedział mi, że jutro prowadzę od samego domu....I ofkors ja protestowałam, tłumaczyłam, wściekałam się. Koniec końców stanęło na tym, że ok jeszcze nie teraz. Tylko że ja głupia jestem, bo trasę mam obcykaną nie pamiętam od kiedy. Fakt zaliczam po drodze 4 duże ronda, i 3 skrzyżowania z pierwszeństwem i chyba te ronda mnie tak przerażają i światła. Jednak mieszanie skrzynią biegów w mieście to nadal dla mnie "bananas"...gdybym miała automat, pewnie bym się tak nie stresowała. I sama dobrze wiem, że muszę się odważyć.
Dobra, do rzeczy.
Menu :
I- musli - 3 łyżki, 5 żurawin suszonych, jogobella light, mus jabłkowy gerbera, kawa z mlekiem
II- twarożek z musem jabłkowym i 3 miśkami kakaowymi, 10 migdałów
lunch - sałatka : pekinka, pomidor, ogórek, papryka, gotowany cyc kurzęczy, sos czosnkowy Knorra, 1 lód koktajlowy ( wiem to głupie ale z takim postanowieniem dziś wstałam rano i choćby się paliło i waliło zjem go.)
obiad w domu - bulionówka zupy szczawiowej z jajkiem
kolacja - gotowany kalafior z szynką szwardzwaldzką.
Ruch :
stepper - 30 minut, dobrze, że chociaż to mi weszło w nałóg.
Boshe!!Zeby tylko była pogoda na długi weekend, żeby było słońce!!! Ja chcę na plażę!!!
O tu będę leżeć i się opalać, wiem, to niezdrowe dla skóry...co tam mam to gdzieś!
rozaar
21 czerwca 2011, 22:57pogoda będzie.Zakoduj sobie z wieczora,że nic ponad planowanymi posiłkami.Zasypiaj z tą myślą.
SYLWIULA.sylwia
21 czerwca 2011, 12:29Moja starsza chodziła na towarzyski 6 lat w tym roku zrezygnowała, teraz młodsza zaczęła hip hop znowu wożenie:( Ale zaraz odpoczynek. Miłego wypoczynku i pieknej pogody!
tarantula1973
21 czerwca 2011, 11:52Dzięki za rady, moze rzeczywiście nakroję sobie marchewek, żeby mieć na podoredziu, albo wodę... Co do jeżdżenia to PiW oczywiście jeździ ze mną i jest jak gps : skręć w prawo, zwolnij, kierunek... ale ja jestem taki nieuleczalny przypadek. Nie lubię jak mi się coś z gory narzuca, planuje - wtedy robie dokładnie na odwrót. Tak więc skoro on mówi jedź - to ja się upieram i mówię nie.
malutka833
21 czerwca 2011, 11:13podjadanie jest najgorsze ja przez szykowaniem swoim jeść pije szklankę wody i staram się nic nie przegryśc narazie pomaga zobaczymy co dalej proponuje spróbować .
GosiaK1980
21 czerwca 2011, 10:44podjadanie to jest również moja zmora...wchodze wieczorem do domu, niby nie jestem głodna ale jak tylko moja stopa przekroczy próg domu-pstryk!-i coś bym przeżuła...no normalnie niewiem skąd to sie bierze, jeszcze rok temu tego nie miałam...a co do jeżdzenia to nie czułabyś się pewniej gdyby ktoś, kto umie jeździć siedział koło Ciebie i Ci mówił gdzie masz jechać?(np. zjedź na tamten pas itd) Ja nie jestem ekspertem bo sama robię dopiero prawko ale dobrze się czuje w samochodzie ze swoim chłopakiem bo on ze stoickim spokojem mówi co mam robić...;-)(choć rękę w poblizu ręcznego ma przygotowaną haha);-)pozdrawiam serdecznie