Taa, to jest tłusty czwartek. A miało byc bardzo dietetycznie.... Nie było, przez chwilę.
Zjadłam ciasto weselne - 1 kawałek, wczoraj co prawda też było ciasto weselne - 3 kawałki. Razem to już masakra... i żarłam mimo tego,że było mi niedobrze...a niedobrze mi się zrobiło po przeczytaniu recenzji pewnego "dzieła" nakreconego zapewne w Ameryce... Takich ludzi powinno się traktować tak jak w scenariuszach ich filmów... może wtedy ludzie zastanowiliby się co i komu okazują i czy warte jest to ujrzenia światła dziennego. Pewne pomysły powinny pozostać w mrokach porabanych umysłów. ot co. i nie jest to recenzja piły, bynajmniej.
Meritum, a więc to po co tu przylazłam :
I- 3 łyżki musli, 1/2 jogobelli light pieczone jabłko, 1/2 kiwi, 1 batonik kinder
II - 1/2 kabanosa, plaster żółtego sera, 1 łyżka twarogu, 1/2 dużego pomidora, 2 liście sałaty, 1 szklanka soku marchwiowego ( wiem, dość dziwne menu...no cóż stało się)
lunch - kawałek ciasta z delicjami i galaretką, sałata z sałaty, pomidora, szynki surowej wędzonej, 1 1/2 jajka z sosem z oliwy, balsamico i musztardy (nie zjadłam wszystkiego, co chyba nie dziwi, zwłaszcza, że na pierwszy ogień poszło ciasto)
obiad - zupa z wczoraj z młodej kapusty
kolacja - pomidory z serem żółtym
Poza tym 3 kawy, w tym 1 czarna, woda ( ale nie duża ilość)
Kultura fizyczna :
wczoraj - 25 minut steppera, szybki marsz na działkę i z działki (około 1.5 km), spacer (właściwie lekki jogging) po galerii handlowej w szpilkach na śliskich posadzkach powiązany z brzuszkami - przymierzanie spodni i butów
dzisiaj - 30 minut steppera (zobaczymy)
Zapieprz w pracy, bo bilans przyspieszony, a ja jutro jeszcze muszę wyjść koło 11 godziny do dekoracji sali...Jutro wielki dzień : bal szóstoklasistów, PiW w charakterze prywatnego szofera i bodyguarda w jednym, ja jako makijażystka i fryzjerka, o dekoratorce wnętrz nie wspomnę...
A tu kierownica jeszcze marudzi i pospiesza... ale mam nadzieje, że ja już swoje zrobiłam.
rozaar
9 czerwca 2011, 23:20wyrzuć ten żółty ser,dobrze Ci radzę.