Wszystkim Dzieciom dużym i małym życzę spełnienia marzeń. I sobie takze życzę, no i żeby waga spadała....
Do rzeczy, jadłospis na początek :
I- jajko, 1 parówka drobiowa, 1/2 pomidora, plasterek szynki z kurczaka, kawa z mlekiem, ketchup, mały oscypek (za dużo tego)
II- sok pomidorowy, kiść winogron różowych, twarozek z bananem i kakao
lunch - sałatka ala pizzeria ok
obiad - barszcz ukraiński (tyle go nagotowałam, że chyba do piątku będziemy jeść)
kolacja - warzywa, plaster sera żółtego, wedlina, albo carpaccio
Oczywiście wczoraj grzeszyłam ponad miarę, ale z racji imienin (które rzadko występuja w kalendarzu) udzieliłam sobie dyspensy na : 4 kulki sorbetu cytrynowo-limonkowego, 3 kawałki ptasiego mleczka. No i w pracy 2 kawałki ciasta od koleżanki. Ale teraz już grzecznie. W końcu do końca czerwca mam 5 na wadze zobaczyć. Wiem, wiem, to nierealne.
Dzień nie skończył się różowo, wbrew pozorom. Otóż wieczorem usiłowalam zarejestrować sie przez polmed do mojej dermatolog i znów dostałam info, że polisa nieaktywna. Dziś od rana koleżanka, która się tym zajmuje usiłuje to odkręcić, wyjaśnić i co? Wszystko ok, składki opłacone, pesel, nazwisko zgodne, wszystko w porządku, poza tym, że nie mogę korzystać z ubezpieczenia. To po prostu kpina, wykonała z 7 rozmów telefonicznych, zanim ktoś kompetentny odebrał telefon...Czuję się zlekceważona, oszukana wręcz przez PZU. I mam zamiar domagać się zadośćuczynienia. A termin u lekarza bije, od dzisiaj była rejestracja, i już wiem, że w czerwcu się do niej nie dostanę, mimo prywatnego ubezpieczenia...Takie to wszystko z dupy jest.
Pogoda się zchrzaniła, ja wiem, nie każdy kocha upały...Tylko po co tak wieje i wieje?