Po długim weekendzie wracam na I. Jednak płatki i pełnoziarniste makarony mi nie służą. No i święta też się pryłożyły. Niby waga w górę nie, ale w dół też nie. Na majówkę jedziemy do rodziców, więc nie będę mamie robić problemów... chociaż oni też dietetycznie, tato ma cukrzycę, mama też po diecie. ale zawsze dla wnuczki zrobi jekieś słodycze, jej ulubione przysmaki ( zupa pomidorowa)...
Na jedynce dołożę sobie ze 2 owoce, albo owoc i owsiankę, poza tym sztywny reżim. Dla zdrowia i dla wątroby, która ostatnio daje o sobie znać.
Najważniejsza rzecz : mam bilety na derby!!!!!!!!!!!!!!!! Zakupiłam wczoraj późnym popołudniem w pewnym miejscu i byłam w szoku, że tak mi łatwo poszło. Zabieramy znajomych ze Szczecina, mamy bilety obok siebie. Suuper. Byleby tylko STal się popisała i dołożyła myszom.
Moje menu na dziś to porażka. Właśnie doszłam do rozumu i postanowiłam zneutralizować kabanosy pepperoni, które zakradły się do mojej lodówki i sieją zniszczenie w moim jadłospisie.
I-musli z kostką gorzkiej czekolady, kawa z mlekiem
II - twarozek ze szczypiorkiem, jabłko
lunch - i tutaj poprostu walę sie łeb : makaron pełnoziarnisty oblany słodkim sosem z truskawek zmiksowanych z łyżką śmietany i łyżeczką cukru brązowego. co mnie pokusiło - nie wiem. Biczujcie mnie, krzyczcie, poddaje się
obiad - rosół na udkach z marchewką, pietruszką, makaron sobie chyba odpuszczę
kolacja - od 3 dni wpisuję kolację, a potem jej nie jem, bo jak przygotowuję kanapki dla PiW i córki, to podjadam : tu plaster szynki, tu ser, tu pomidor...Jestem żenująca
Poza ty herbata, kawa, 2 litry wody a moze i więcej...
Jutro wyjeżdżamy, już mi niedobrze na myśl o samochodzie i jego prowadzeniu, muszę pokonać tą słabość!!!