Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
II SB, 2 dzień


Wczorajszy dzień zwariowany na maxa. Córcię zaczyna brać przeziębienie...

Ja wczoraj u dentysty, oczywiście znieczulam się i ... znieczulanie trwało dłużej niż wiercenie. Ale naciągnęła mi dentystka usta, bo to 7 - ostatni ząb w szczęce, paskudne dojście od strony policzka... noszzzz myślałam, że mi rozerwie twarz. Coż jeszcze dwójeczka górna do zrobienia, bo szkliwo się zdarło i finał.

Wpadłam wczoraj w wir porządków przedświątecznych, bo mi mama na ambicję wjechała. Dobrze, że mieszka w innym mieście, bo jakby zobaczyła ten sajgon... wstyd, na weekend nic nie posprzątane. Zuza powywalała trociny z klatki na dywan, więc tylko tak zmiecione z grubsza... ale wczoraj od 15stej - kuchnia : szafki, w szafkach, piekarnik, mikrofalówka, kratki wywietrznikowe, podłoga.. odkurzanie, mycie, mycie okien. Jak skonczyłam to myślałam, że nie wstanę. Ale dałam radę jeszcze o 20stej umyć okna u dziecka w pokoju. Dzisiaj czeka mnie łazienka. Środa i czwartek reszta okien, podłóg, szaf. A jeszcze pralkę nastawiłam, wywiesiłam pranie i zmieniłam pościel.

Przez te porządki i dentystę całkiem mi się posiłki popierniczyły. Jadłam o 12stej sałatkę a później dopiero o 18stej jak znieczulenie zeszło zjadłam zupę z obiadu. A później jeszcze pomidora i plaster żółtego sera. Ale zauważyłam, że po I fazie łatwiej mi znosić głód, nie mam już tak, że jestem głodna i muuuszę koniecznie coś wciagnąć.

Moje menu dziś:

I - musli, kawa z mlekiem

II - twarozek z tartym jabłkiem, posypany gorzką czekoladą w ilości 1 kostki, jogurt 0%

lunch - surówka z warzyw świeżych z kurczakiem pieczonym,

obiad - zupa gulaszowa

kolacja - napewno pomidor, rzodkiewka, papryka

Nie mam koncepcji na obiad jutrzejszy, żeby sie nie narobić, a żeby wszyscy sie najedli, bo gotowanie 2 obiadów dla siebie, dla reszty wykańcza mnie. Poza tym muszę iść jeszcze dzisiaj i kupić sobie kurtkę, bo córa zabrała mi moją brązową, a ja chcę czarną teraz.

cieszyłam  się na Leszno i dupa. Wydrukowałam tzw. voucher z którym w dniu meczu muszę zapindalać do kasy i odebrać bilety. To po to rezerwuję przez internet, żeby i tak 2 godziny przed zawodami sterczeć w kolejce przy kasie?! Oj chyba ktoś dzisiaj na stali zbierze ode mnie powinszowania za ten system...

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.