Rachunek żołądka na dzień dzisiejszy :
I śniadanie : twaróg 2 % (2 łyżki) + chudy serek twarogowy (taki do sernika, 2 łyżki) + łyżeczka jogurtu naturalnego, sól, pieprz, 1/2 małego ogrka, 1/2 papryki (paprykowa obsesja), kawa +mleko 0,5 % + słodzik
II śniadanie : 4 plastry mozzarelli, 1/4 pomidora, sok pomidorowy
lunch : surówka z sałaty lodowej, pomidora, papryki, tuńczyka w sosie własnym, jajka na twardo + 2 łyżeczki majonezu light jako sos
obiad : wątróbka drobiowa z pomidorami, ogórki kiszone - ilość obłędna
kawa z mlekiem 0,5 % i słodzikiem, garść mała prażonych orzeszków (bez soli i tłuszczu)
kolacja : jajecznica z pieczarkami i szynką.
Doczytałam się, że wątróbka to raczej zakazana jest w I fazie. Cóż,zrobiłam to zjem. Szat nie będę rozrywać, zaliczę to do wpadek dietowych.
Córa napisała egzamin, podobno prosty był. Ja nawet w tym nawale pracy nie zdążyłam się mocno zestresować. Ma to już za sobą, tak naprawdę to dopiero egzaminowy początek, tylko te następne będą już coś znaczyć, o czymś świadczyć...
Moje koleżanki z biurka źle znoszą dietę. Ja, o dziwo, wczoraj zaliczyłam tylko lekki ból głowy. Dziś czuję się normalnie, ani zmęczona, ani głodna, ani słaba. Mam nadzieję, że tak będzie dalej.
Kierownica wyczytała w jakimś czasopiśmie branżowym, ze coś powinnyśmy robić, a nie robimy. I teraz z pretensją w głosie łazi i marudzi, i moralizuje. Kurcze, ten vat jest tak popieprzony, że szok. a teraz jakieś rejestry delegacji trzeba będzie robić, jak pracownik do delegacji dołączy bilet, to trzeba będzie go wprowadzić w rejestr i odliczyć vat, bo inaczej nie jest kosztem u.p. I oczywiście ja to będę robić. Nie dość, że do nanoszenia w rejestry jest full papierów to jeszcze to!Za ile? zaraz! A ona oczywiście zamiast nadzorować i kierować, to się tłumaczy, że ona nie wie, nie zna się, nie ma obowiązku... za to ja mam. Szkoda gadać.