Witam!
Wczoraj w miare trzymałam dietę. zrobiłam nawet sałatkę z kiełkami i jajecznicę, mmm pyszności.
Tak wogóle to staram się jeść zgodnie z dieta SB, różnie mi to wychodzi, cóż tak bywa.
Wykluczyłam z diety ryż, pieczywo jem naprawdę rzadko, używam mąki pełnoziarnistej i takich makaronów, nie potrafię zrezygnowac niestety ze słodyczy i to mój ból. Do tego niedoczynność tarczycy i świadomość, że waga stoi jak zaklęta. Zaczynam łapać doła i mam ochotę się nażreć jakichś shitów, np. cały tort bezowy albo kilogram cukierków czekoladowych. Do tego nie mam energii, po pracy nic mi się nie chce. Ech pojechać nad ciepłe morze....zabrac się stąd, i do tego mój lutowy urlop w zawieszeniu. Nie wiem czy dostanę czy nie a nastawiliśmy się z mężem i córką na narty.
Moje menu na dziś:
musli, kawa (z 1/2 łyżeczki cukru brązowego, bo słodzik w pracy został)
-jogurt malinowy jogobella (mały), paczuszka fitelli
- sok witaminka, pomarańcza, wczorajsza sałatka z kiełkami i gotowanym kurczakiem
obiad w domu: potrawka z kurczaka, makaron pełnoziarnisty 1 gniazdko
kolacja : surówka, jako sadzone z mikrofali, pieczone jabłko.
A to wszystko zalane 1.5 l. wody mineralnej z cytrynką.
Morinho
21 stycznia 2011, 11:193 kg juz polecialy ?! oczywiscie, ze na poczatku latwiej, wiec nie przejmowac sie prosze i dalej trzymac :) powodzenia!