Jestem po weekendzie, szkoda lubię weekendy.
Weekend pod względem jedzenia lajtowo: otóż jadam posiłki gotowane : udko z kurczaka gotowane, ryba pieczona w folii, gotowane warzywka, nie podjadam !!
Z shitów było: garść popkornu, 5 paluchów serowych z francuskiego ciasta, paczka gumiśków 2 kostki czekolady mlecznej. To wszystko przez 3 dni - pilnuję się.
w sobotę dodatkowo byłam z mężem na rowerach a później ja mąż, córka i jej koleżanką poszliśmy grać w koszykówkę - spaliłam chyba 1000 kalorii.
Dzisiaj było i będzie : musli, kawa z mlekiem, twarozek piątnica, jabłko, jogurt waniliowy 0% 250 g, 2 placuszki Dukana z sałatą papryką szynką i serem, udko pieczone lub gotowana pierś z kurczaka, warzywa gotowane, kasza jaglana z marchewką, twaróg ze śmietaną i szczypiorem lub jajko. (podkreślone zjadłam juź od g. 6:00, około 13 :00 zjem Dukana placki. te placki to dla mnie alteranatywa dla chleba jeśli ktoś zna inne wariacje na ten temat to proszę o przepisy! :))
Pogoda za oknem fatalna, właśnie leje jak wściekłe, cóż moze stepper? obiecałam sobie, że się wezmę za siebie, chociaż 30 minut się poruszam. Trzymajcie kciuki, zeby się udało!!