Cóż... zaczynam. Od jutra, naturalnie.
Od jutra będę maszerować - planuję przynajmniej do Rossmana i spowrotem. Muszę nabrać kondycji, chęci, czegokolwiek muszę nabrać. Czegokolwiek innego niż masa.
Za 5 miesięcy wesele kuzyna. Mam nadzieję, że na początek to niezła motywacja. Chciałabym wskoczyć w fajną kieckę i nie martwić się fałdkami, które mogą wyskoczyć z baleronowych, wyszczuplających gaci. Ba! W ogóle bym z tych gaci chętnie zrezygnowała na rzecz czegoś bardziej wyjściowego.
Jutro zjem owsiankę, wypiję dużo wody i pójdę maszerować. Taki plan.
Pisać będę jak najczęściej, bo to w sumie fajnie. No i jeszcze tego nie próbowałam.
Dzisiejsza waga to jakieś 100kg. 100kg żywej wagi, Pani Gabrielo. I sukienka jest jeszcze odległym, pobożnym życzeniem.
Do dzieła!
kleomira
29 grudnia 2015, 10:26Życzę powodzenia i z przyjemnością będę śledzić TWOJE SUKCESY! ;)
ex_aequo
28 grudnia 2015, 22:46Powodzenia:)