Śniadanie: wczorajsza zupina a la rosołowa z ziemniakami + pałka kurczaka + niewielka marchew.
II Śniadanie: Zupa chrzanowa z ziemniakami i połówką jajka.
Coś grzesznego pomiędzy: mała kromka pszennego chleba z powidłami śliwkowymi i 3 ciastka markizy (nie mogło by być przecież idealnie, bo jeszcze by mi się w dupce poprzewracało z dumy).
Obiad: 500g sałatki (pieczony kurczak, mix sałat, pomidorki koktajlowe, suszone pomidory - gryznęłam może ze dwa, prażony słonecznik, oliwa z oliwek) + pszenna mini grzanka.
Kolacja: zupa a la rosołowa z ziemniakami + pół udka z kurczaka.
Piłam: 1l wody, 600 ml czerwonej herbaty, 200 ml kawy z mlekiem, 400 ml białej herbaty (jak dotąd - godz. 18:14, a na pewno jeszcze coś sobie chlapnę)
Wczoraj znowu biegaliśmy. Psina dała radę dotrzymać mi kroku przez ok. kilometr z krótkimi przerwami na jedyneczki.
marmarta1
7 listopada 2018, 20:58Same zdrowe rzeczy :)