3. Dla chcącego nic trudnego, ale...
... no właśnie, tylko to nieszczęsne "ale". Przygodę z odchudzaniem zaczęłam w poniedziałek, dzisiaj mamy środę, a jak wciąż siedzę z dupą na kanapie. Ładnie jem, trzymam się jadłospisów, ALE nie mogę się ruszyć. Wszędzie widzę wymówki, wczoraj cały dzień na uczelni, dzisiaj już spadł śnieg i na chodnikach pełno błota, więc nie pójdę pobiegać... A pokoik mam taki malutki, że ciężko się w nim poruszać.
Jak Wy znajdujecie motywację do ruchu?
Postanowiłam się ważyć w poniedziałki i czwartki (gdybym tylko mogła robiłabym to codziennie, ale wiem, że to niezdrowe:)), czyli jutro mam nadzieję zobaczyć jakiś spadek (mimo braku ruchu)! :)
2. Pierwszy dzień za mną.
Witam.
Tak ja przypuszczałam, waga pokazała dzisiaj 60.3 kg, więc z taką liczbą zaczynam moją (kolejną :)) przygodę z odchudzaniem. Nie byłam w stanie o 6 rano cała się pomierzyć, bo jedyne o czym marzyłam to ciepłe śniadanko i kubek gorącej kawy na rozbudzenie. Jutro już nie powinnam mieć takiego problemu :).
Tak jak mówi tytuł: pierwszy dzień za mną. Zjadłam wszystko co sobie zaplanowałam (wpadły nadprogramowe 2 mandarynki, ale myślę, że nie zrobią mi dużej krzywdy) czyli jedzeniowo na +. Gorzej z aktywnością fizyczną... Cały dzień na uczelni, przygotowywanie ankiety i opracowywanie tekstów na jutro skutecznie mi to uniemożliwiło. Ahh ten okres przed-sesjowo-zaliczeniowy. Ale nie załamuję się, bo wiem, że jutro pójdzie mi lepiej!:)
Jadłospis:
I. Płatki owsiane i otręby z mlekiem, suszona figa, garść suszonej żurawiny, kilka nerkowców i pestki dyni;
II. Banan;
III. 2 kromki razowca,szynka z indyka, 1 duża marchewka, 2 mandarynki;
IV. Filet z kurczaka, kasza gryczana, brokuł;
V. (będzie) Łosoś wędzony z kapustą pekińską, kilka rzodkiewek.
1. "Why choose to fail when success is an option?"
Dobry wieczór wszystkim vitalijkom!
Pisze do Was Tailorka, studentka trzeciego roku pedagogiki, choć nie wydaje mi się, żeby ten kierunek był najtrafniejszym wyborem w moim życiu.
Jestem tutaj by w końcu na poważnie zabrać się za odchudzanie. Przez ostatni rok próbowałam mnóstwo razy, ale wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem. Od razu muszę powiedzieć, że nie jestem całkiem zielona w tym temacie, ponad 2 lata temu zeszłam z wagi 65 kg do 52 kg i to był mój jak na razie największy sukces. Niestety przez moją słabość do słodyczy (pewnie większość z Was mnie doskonale rozumie:)) znów przybyło mi więcej ciałka. Całe szczęście nie wróciły wszystkie utracone kilogramy, bo ważę teraz ok. 60 kg. Ile dokładnie napiszę jutro po zważeniu.
W jaki sposób mam zamiar pozbyć się niechcianych kilogramów? Na pewno chcę ograniczyć słodycze do minimum, wyeliminuję wszystkie z zasięgu wzroku. Choć jak będę zjeżdżać ze studiów do domu będzie to raczej niemożliwe... 5 lub 4 posiłki dziennie, zasady zdrowego odżywiania znam i będę się ich trzymać! Mam tylko zamiar wprowadzić więcej warzyw do jadłospisu, bo trochę z nimi u mnie krucho. Codzienne menu będę się starała tutaj zapisywać.
Co do aktywności fizycznej to zamierzam biegać w miarę możliwości (jak czas pozwoli) kilka razy w tygodniu.
Jak na pierwszy wpis myślę, że starczy, więcej informacji pewnie systematycznie będzie się pojawiać przy okazji następnych wypocin.
W następnym wpisie napiszę już dokładną wagę oraz wszystkie pomiary ciała. Do jutra!