czyli stary, "dobry" zastoj (dzisiaj bylo oficjane wazenie).
No, ale nic - poczekamy. Jem zgodnie z rozpiska od dietetyczki, tylko caly czas nie moge zmiescic tych kolacji. Musze to z nia przedyskutowac, jak wroci z urlopu.
Moj jadlospis na dzis to:
Sniadanie: tunczyk z kiszonym ogorkiem, oliwkami, jajkiem i jogurtem greckim plus chleb zytni na zakwasie
Przekaska: mango i kefir 1.5%
Lunch: zupa krem z brokula z platkami migdalowymi
Obiad: cieciorka w sosie pomidorowo-kokosowym z curry
Kolacja: mus kakaowy z awokado na mleczku kokosowym (znajac zycie pewnie go nie zmieszcze, a brzmi tak smacznie)
Obserwacje po uplywie prawie 2 tygodni:
- nie mam spuchnietej twarzy rano (to byla moja zmora, co rano wygladalam jak po ciezkiem libacji alkoholowej)
- zazyczaj nie mam spuchnietych stop (luzy w butach;-))
- wogole nie ciagnie mnie do bialego pieczywa (mialam z tym problem wczesniej - buleczki w weekend itp)
- ograniczona ochota na slodkie (przetrwalam nastepujace pokusy w pracy - miche cukierkow i batonow, tort czekoladowy i domowe gofry przyniesione przez kolege - nawet nie czulam, ze sie specjalnie poswiecam). Zrobilam za to bezcukrowe fit muffiny bananowe i co drugi dzien sobie podjadam po jednej ;-)
- wiecej mi sie chce
Oby tak dalej. Tylko niech ta waga sie ruszy w dol, please!
Z innych tematow - wiosna do nas wreszcie przyszla. Od dwoch tygodni mamy krokusy i przebisniegi w ogrodku, ale teraz jeszcze zakwitly zonkile. W niedziele przylecialy jaskolki, a w tym tygodniu na niebie widac olbrzymie klucze dzikich gesi. Wczoraj wracjac z pracy widzialysmy ich olbrzymie stado odpoczywajace na jednym z okolicznych pol.
I tym optymistycznym akcentem koncze. Milego dnia. Magda
Tereenia
9 marca 2017, 17:34Super, że do słodyczy nie ciągnie. Brawo Ty! A waga w końcu musi ruszyć :-)
Szkotka116
10 marca 2017, 09:19Miejmy nadzieje ;-)
mikelka
9 marca 2017, 17:20NO I PIEKNIE :) MENU TEZ B LADNE .waga ruszy zobaczysz :) pozd :)
Szkotka116
10 marca 2017, 09:19Dziekuje. Oby ;-)