Jestem już po tegorocznych weselach. Od stycznia odchudzałam się z myślą o nich, żeby dobrze wyglądać i móc kupić sukienkę, która mi się podoba a nie, która ukryje choć trochę moje fałdy. Niestety nie udało się i na wesele siostry poszłam z wagą styczniową - 70 kg. Przy moim wzroście (158) to nie jest dobry wynik.
Ale na tym właśnie weselu, kiedy wywijałam na parkiecie z kolejnym kuzynem czy mężem kuzynki, moje nogi mnie niosły w rytm muzyki a usta śpiewały kolejny przebój coś sobie uświadomiłam...
Ludzie nie zwracają na mnie uwagi. W sensie na mnie jako grubasa. Nie widziałam ani jednego krzywego spojrzenia, nie słyszałam żadnego negatywnego komentarza na temat mojej figury. Może i takie były, ale dla mnie pozostały niewidoczne. Ja siebie nie widziałam i... cudownie się bawiłam. Każdy zwracał głównie uwagę na młodych, ale przecież i to nie zawsze. Każdy po prostu się świetnie bawił. I dopiero wtedy sobie zdałam sprawę, że coś jest ze mną nie tak, że jestem głupia (?) bo patrzę na sobie tylko pod kątem figury. Od miesiąca przed weselem ciągle łapałam doła, jak to źle będę wyglądać. Nie chciałam iść na to wesele. Ale wśród ludzi zapominałam o swojej tuszy, ciągle żartowałam, byłam szczęśliwa i radosna.
Gdzieś w tej pogoni za ładną sylwetką zapomniałam, że przecież nie tylko figura się na mnie składa. Jest też moja osobowość, poczucie humoru, uśmiech i wiele, wiele innych składowych. A ja patrząc tylko na mój wygląd często zapominam o pozostałych cechach, jestem przez to przybita, zła i smutna.
Teraz już nie mam terminów. Zacznę się ponownie odchudzać, bo mimo super zabawy, trochę rzednie mi mina jak widzę zdjęcia z imprezy. Ale przede wszystkim postaram się nie zapominać o tym, że potrafię być spoko babką, która umie rozbawić towarzystwo, rzucać żartami jak z rękawa. Przypomniałam sobie o tym na ostatniej uroczystości, kiedy na moje żarty rozmówcy wybuchali śmiechem. Chcę być taką duszą towarzystwa. Chcę, żeby nawet będąc grubą, ludzie nie zwracali na to uwagę. Żeby nie mówili: jak ona się zapuściła. Chcę, żeby mówili: super z niej babka, można z nią i pogadać i pożartować.
Muszę zmienić perspektywę patrzenia na siebie. I pokochać siebie jako człowieka. I kobietę. A później dodatkowo się udoskonalać, żeby być w pełni szczęśliwą.
Alemia
23 sierpnia 2017, 20:22No w końcu gadasz jak człowiek. Powodzenia.
SzczesliwaByc
23 sierpnia 2017, 21:38Hahaha :) Dzięki :)
Maya27kc
22 sierpnia 2017, 21:53Boże, ale mam ochotę cie teraz przytulić!!! :D Jak się cieszę że w końcu znalazła się tu dziewczyna która zrozumiała tą prawdę życiową xDDD hahaha xD Sama też ogarnęłam to nie tak dawno temu ;) Ciało to tylko część nas, pewnie - każdy chce dobrze wyglądać, ale.... Najpiękniej wyglądają osoby szczęśliwe!! :) I może brzmi to kiczowato, albo mało przekonująco ale tak właśnie jest. Szczęśliwa, pewna siebie osoba, która czuje się dobrze sama ze sobą - wygląda dobrze :) Ja niestety nie jestem aż taką duszą towarzystwa, ale moja mama!!! Zawsze z nadwagą, obecnie otyła, a wszyscy ją uwielbiają!!! Jest kochana, miła, uśmiechnięta, zawsze szleje na imprezach i nie przejmuje się swoim wyglądem. I chyba jeszcze nigdy nie usłyszałam żeby ktoś jej powiedział że źle wygląda. Wszyscy zawsze zarzucają ją komplementami, w tym i ja :) Po prostu nie da sie inaczej :P
SzczesliwaByc
22 sierpnia 2017, 22:31Coś w tym jest - niektórzy emanują po prostu taką radością i takim ciepłem, że nie da się ich nie lubić. I choćby byli naprawdę grubi to zwyczajnie się to nie liczy. Ja chyba przez to, że na imprezie nie patrzyłam na swoje odbicie w lustrze w pewnym momencie zapomniałam jak wyglądam i się całkiem wyluzowałam. A, że lubię żartować to właśnie się na tym skupiłam. Jak tak sobie szczerze pomyślę, to czy na imprezach rodzinnych czy jak idę gdzieś ze znajomymi to jestem osobą, która chyba najczęściej rozluźnia atmosferę właśnie żartując sobie. Jak jestem sama to zupełnie inaczej, wtedy robię się nieśmiała i cicha, ale jak mam przynajmniej jedną osobę, w której towarzystwie się dobrze czuję i mam do niej zaufanie to staję się zupełnie inną osobą - bardziej towarzyską i radosną.
ZdrowieJestGit
22 sierpnia 2017, 15:01Tak to już jest, że wydaje nam się, że ktoś na nas krzywo spojrzy bo nie mamy idealnej (wg aktualnych kanonów piękna figury), tak nie jest. To wszystko jest w naszej głowie... Ja tak miałam z siłownią, bałam się pójść, bo bałam się, że chodzą tam mega zgrabni ludzie którzy będą patrzeć na mnie jak na ufo dostające zadyszki po 5 min. Tak naprawdę każdy przychodzi tam dla siebie i jak patrzy to na siebie w lustrze sprawdzając czy dobrze ćwiczenia wykonuje. Pokochaj siebie to pierwszy krok do lepszego jutra. Trzymam kciuki :*
SzczesliwaByc
22 sierpnia 2017, 22:36Oj tak, z silownią miałam podobnie, już nie wspominając o basenie. W zeszłym roku jadąc nad morze ani razu nie rozebrałam się na plaży do samego stroju, bo się wstydzilam. W tym roku miałam takie same plany. Ale raz poszłam na basen, zobaczyłam sporo kobietek większych ode mnie, które nie krępowały się chodzić w strojach i sobie na luzie wypoczywały i pomyślałam: czemu ja mam się kryć. Przecież nikt na mnie nie będzie patrzył. A nawet jak - to to są zupelnie obce mi osoby, dlaczego mam się przejmować opiniami ludzi, których nie znam i być może widzę jeden jedyny raz w życiu? Dzięki za kciuki - zawsze się przydadzą :)
lapaz80
22 sierpnia 2017, 13:18Najwaźniejsze to chcieć coś zrobić dla siebie a nie z obawy co inni powiedzą bądź pomyślą. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
SzczesliwaByc
22 sierpnia 2017, 13:21To prawda. Szkoda, że dopiero w wieku 30 lat zaczynam dochodzić do takich wniosków. Ale lepiej późno niż wcale :) Dzięki za wsparcie :)
Orzeszek1984
22 sierpnia 2017, 13:02masz rację, musisz widziec swoje zalety o ktorych piszesz, a nie tylko o smutkach. Bo te smutki nakręcaja nas i powodują podjadanie, podłamywanie sie itp tak więc trzymaj sie tej mysli i skoro chcesz schudnąc to staraj sie nie poddawac przygnębieniom. Buziaki
SzczesliwaByc
22 sierpnia 2017, 13:18Dziękuję za dobre słowa :) Mam nadzieję, że utrzymam takie pozytywne myśli jak najdłużej, a później będę się dodatkowo mogła pozytywnie nastrajać spadkami na wadze :)
Cathwyllt
22 sierpnia 2017, 12:59Nigdy nie odchudzaj się dla innych, nie ważne jak patrzą i co myślą, nie przejmuj sie tym. Odchudzaj się dla siebie, a wtedy i rozsądku i motywacji nie zabraknie. Ja się powoli uczę, że proces odchudzania to jednocześnie proces zaprzyjaźniania się ze swoim ciałem i początek prawdziwego dbania o jego potrzeby. I z tą myślą czuję, że mogę wszystko - Tobie też tego życzę :)
SzczesliwaByc
22 sierpnia 2017, 13:16Dla siebie też się odchudzam, bo patrzeć na swoje ciało nie mogę, ale faktycznie chyba głównie mam podejście: co inni powiedzą. Mam nadzieję, że też dojdę do takich wniosków jak Twoje. Bo ja dopiero dostałam impuls do zmiany myślenia, a jeszcze daleka droga przede mną... :)
Nattiaa
22 sierpnia 2017, 12:46i o to w tym życiu chodzi, aby być szczęśliwym człowiekiem, życzę Ci powodzenia!!
SzczesliwaByc
22 sierpnia 2017, 13:00Dziękuję :)