Jako, że dieta mi ostatnio zupełnie nie wychodziła, kilogramów przybywało a poczucie własnej wartości spało prawie na samo dno, zaczęłam się zastanawiać nad wprowadzeniem radykalnych środków. Nie ukrywam, że byłam już zdecydowana na zastosowanie jakiejś diety cud, która w 2 tygodnie pozbędzie mnie 10 kg - nie zważając na konsekwencje. Wiem, że to głupota, ale desperacja jest na prawdę silna. I tak trwając w takim postanowieniu trafiłam na naszym forum na wątek o diecie South Beach. Zaczęłam zaznajamiać się z tematem i stwierdziłam, że może to jest to. Fakt, że pierwsze 2 tygodnie dość restrykcyjne, ale później delikatne wychodzenie z diety. Zaczęłam też czytać opinie ludzi, którzy stosowali tą dietę i nie ukrywam, że brzmiały zachęcająco. I tym sposobem - od poniedziałku ruszyłam z wagą 70,7 kg - gorzej niż na początku roku. Dzisiaj 4 dzień, a ja lżejsza o 1,9 kg. Wiem, że to głównie woda, ale i tak motywuje. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. Teraz tli we mnie nadzieja, że może uda się zrzucić 4-5 kg w ciągu pierwszej 2-tygodniowej fazy i kolejne pięć do wesela, do którego zostanie mi 5,5 tygodnia.
Jeśli uda się zrealizować plany, mam szansę na wesele wybrać się z wagą 60-63 kg. Nie idealnie, ale przecież lepiej niż jest.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
fuksja1218
30 czerwca 2017, 19:31super trzymam kciuki sama poczytam o tej diecie i dołączę do Ciebie :) aczkolwiek ja chyba nie potrafię
SzczesliwaByc
30 czerwca 2017, 20:58Powiem Ci, że na razie nie jest źle. Wprawdzie nie mam pomysłów za bardzo na posiłki, musiałam zrezygnować z kochanych ziemniaków (a uwielbiam je pod każdą postacią), kukurydzy, lodów czy bułek i pszennych rzeczy (ach pizza) i makaronów (chociaż te powoli wrócą do mnie po 2 tygodniach) to i tak większość rzeczy dozwolonych możesz jeść w dowolnych ilościach. Spróbuj - nie zaszkodzi, a jak zobaczysz jak waga leci, to dostaniesz kopa - jak ja ;-)
Orzeszek1984
29 czerwca 2017, 22:02Ciesze sie ze obralas jakos tor pozytywny i trzymam kciuki i wierze w Ciebie ze osiagniesz swoje cele☺
SzczesliwaByc
29 czerwca 2017, 22:47Dzięki ;-) Pewnie masz większą wiarę niż ja sama, ale może się jeszcze podbuduję ;-)
Orzeszek1984
30 czerwca 2017, 09:23No to uwierz w siebie bo to najwazniejsze ☺ pozdrawiam serdecznie
Alemia
29 czerwca 2017, 21:51Byłam na SB, fajna, lekka dieta. Pamiętam, że mnie nie zmęczyła. Dasz radę.
SzczesliwaByc
29 czerwca 2017, 22:46I jak efekty? Masz się czym chwalić i jednocześnie mnie zmotywować? Jak nie masz pozytywów to nie pisz :P ;-)
Alemia
30 czerwca 2017, 10:56Efekty były, ale były to też inne czasy, kiedy byłam młoda, piękna i szczupła a moim celem była waga 48 z docelowej 55kg (nie doszłam do niej, poniżej 50 kg mój organizm się buntuje, dostaję nawracającej opryszczki i jest mi strasznie zimno). Masz wagę wyjściową większą niż ja wtedy więc myślę, że i spadki szczególnie w I fazie będą duże. Potem mniejsze, ale nadal niczego sobie.
SzczesliwaByc
30 czerwca 2017, 12:19No to faktycznie miałaś zupełnie inną wejściową. Ja kiedyś zeszłam do 48 kg, teraz cieszyłabym się 55 a marzeniem jest ok 52-53. Pamiętam że jak wtedy się odchudzałam schodziłam z jakiś 58-60 i największy spadek było widać właśnie w okolicach 52 kg, kolejne 4 kg tylko wychudziły mnie od pasa w górę a dół dalej był "toporny" - jeśli mogę to tak nazwać, bo w porównaniu do stanu obecnego byłam filigranowa ;)
Alemia
30 czerwca 2017, 12:47Widzę, że nie tylko wagę i cel mamy podobne ale i doświadczenia. U mnie z kolei najgorszy jest brzuch, szczególnie taka oponka pod pępkiem, nie wiem ile bym się nie odchudzała - zawsze jest.
SzczesliwaByc
30 czerwca 2017, 12:52U mnie zawsze zmorą był tyłek i uda - zwłaszcza uda. Ale po ciąży niestety brzuch jest okropny, talię gdzieś wcięło (chociaż przy takiej nadwadze to się nie dziwię) mimo, że w ciąży w sumie przybrałam tylko 3 kg.
MisandPys
29 czerwca 2017, 14:53Hej :) Jak tak czytam Twoje posty to jakbym siebie widziała w lustrze :D
SzczesliwaByc
29 czerwca 2017, 15:46To oby nam się odmieniło, bo nie za dobrze z nami ;-)
Greta35
29 czerwca 2017, 14:303mam kciuki :)
SzczesliwaByc
29 czerwca 2017, 15:47Przydadzą się, bo to nie wiem już która próba w tym roku :/ wstyd :(
Naturalna! (Redaktor)
29 czerwca 2017, 17:08jaki tam wstyd, przecież my tu na vitalii, co niektóre odchudzamy się całe życie :PPP :)
SzczesliwaByc
29 czerwca 2017, 17:32Naturalna - to nie jest pocieszające :( Mam wrażenie, że całe życie jestem gruba. Jak schudłam do 48 kg i mieściłam w spodnie mojej siostry, której zawsze zazdrościłam figury (S) to też czułam się gruba. I jak myślę o tym, że może uda mi się schudnąć tym razem, to wciąż pojawiają się myśli - jak długo będę się cieszyła lepszą sylwetką?
angelisia69
29 czerwca 2017, 14:28ciekawe czy te wychodzenie bedzie nie ponad twoje sily,bo sama dieta nie jest az tak surowa zeby nie wytrwac,ale jednak ograniczenia sa.a wiesz ze 2tyg bez czegos,zadziala na podatny mozg tak ze jak skonczy to rzuci sie na dany produkt w mega ilosci :/
SzczesliwaByc
29 czerwca 2017, 15:48Wiesz, po dwóch tygodniach stopniowo dodaje się nowe produkty, więc liczę, że to wystarczy mojemu organizmowi. Wszak teraz nie mogę się doczekać, żeby za półtora tygodnia zjeść tę odrobinę makaronu i jakiegoś owoca ;-)