Weekend przetrwałam z myślą - od poniedziałku przechodzę na restrykcyjną dietę. Dietę cud - spadek nawet do 10 kg w 14 dni... Oczywiście nie zakładałam u siebie takiego spadku, ale chciałam, żeby był... JAKIKOLWIEK...
Wiedziałam, że to błąd. W opisie było napisane, że traci się głównie wodę i mięśnie, a ja i tak byłam tak zdesperowana, że chciałam to zastosować. Biłam się z myślami, obiecywałam sobie, że to na kilka dni, max tydzień, chociaż w głębi serca czułam, że jak dam radę wytrzymać i jeszcze waga poleci, to będę stosować dłużej.
STOP.
Nie będę nawet tego zaczynać. Za 3 miesiące kończę 30 lat, a mam już teraz metabolizm 40-latki. Jak zacznę tą dietę, to jeszcze bardziej mi zwolni.
Upadłam po raz kolejny, chociaż w styczniu wierzyłam, że tym razem się uda. Że próbuję po raz ostatni. Ale chyba najważniejsze jest, że podnieść się o ten raz więcej niż się upada. Więc się podnoszę.
70 dni - tyle zostało do pierwszego wesela w tym roku i to moja pierwsza meta. Mam nadzieję, że dobiegnę. Lżejsza.
Nie zakładam sobie ile schudnę - już się na tym zawiodłam. Jasne - fajnie by bylo podzielić to sobie na 7 odcinków i w każdym zrzucić 1 kg. Super wynik 1 kg na 10 dni. Ale nie zakładam, bo założenia są fajne, jak się udaje je zrealizować. Wtedy jest power i jest moc. Gorzej, jak się nie udaje - wtedy się człowiek poddaje. Tzn przynajmniej ja.
Mam nowe założenia.
Ogólne:
- Ważenie co 10 dni. Mierzenie - zobaczymy, może też? Może nie? Na razie wchodzę na wagę CODZIENNIE - i stąd moje poddanie się. Bo jak widzę, że waga stoi, albo rośnie, to nie jest dobrze. Jutro się zważę i zmierzę po raz 1. A później jeszcze dnia 10, 20, 30, 40, 50, 60 i 70.
- Co 10 dni będę sobie ustalała małe cele.
- Zmiany - w żywieniu, piciu, dbaniu o siebie. STOPNIOWE. Nie da się zmienić od razu wszystkiego. Przynajmniej u mnie się tak nie daje. Coraz większa ilość wody. Ograniczenie i stopniowa rezygnacja z kawy. To na początek.
Krótkoterminowe: Dni 1-10 (2-11.04)
- Stopniowo zwiększać przyjmowanie płynów - potrafię przeżyć dzień na 1 szklance wody (i dwóch kawach). Jutro wypiję przynajmniej 2 szklanki, we wtorek 3 itp Po 10 dniach chcę wypijać bez problemu 1,5 li
- Po jutrzejszym ważeniu ustalę ile chciałabym schudnąć przez te kilka dni. Np 0,5-0,7 kg
- Będę bawiła się z ustalaniem sobie samej jadłospisu. Chcę jeść to co lubię - muszę się tylko nauczyć jak i ile
- Raz na 10 dni pozwolę sobie na coś słodkiego. Np lody.
- Przechodzenie na coraz mniejszą ilość kawy. Najpierw 1 dziennie, później przejście na gorzką kawę, później na czarną kawę i coraz słabszą. A później mam nadzieję: kawa co 2 dzień, co 3... Aż do całkowitego wyeliminowania.
I to na razie tyle :)
Tereenia
4 kwietnia 2017, 17:35Brawo za powstrzymanie się od zastosowanie głupiej diety. Lepiej wyznaczać sobie małe cele i stopniowo wprowadzać zmiany. Łatwiej i trwalej :-) Trzymam kciuki żeby się udało :-)
Orzeszek1984
3 kwietnia 2017, 14:02Trzymam kciuki żebyś zrealizowala swoj dobry plan ☺
SzczesliwaByc
3 kwietnia 2017, 14:20Dzięki :) Też trzymam za siebie kciuki. Później będzie kolejny plan do kolejnego wesela, ale o tym staram się nie myśleć. Najgorsze, że przychodzą takie myśli, że w czerwcu miałam być piękna i szczupła, ważąca max 57 kg :(