A było tak.
Cały dzień źle sie czułam, czekam na @, która nie może ruszyć, bolał mnie brzuch i w ogóle słaba jakaś byłam. A tu zakupy, sprzątanie przed dzisiejszą imprezą urodzinową dzieci. Wieczorem zaś karate. Poszłam. I zaczęło się.
Już w szatni czułam, że nie będzie dobrze. Potem graliśmy w chińską koszykówkę- jeśli ktoś nie wie, to gra na bij zabij, byle piłkę dostać. Ktoś mi wyrywał piłkę i palec wykrecił - zabolało...(palec dziś spuchnięty, bolący, chyba poszła torebka stawowa). Ale nic, gram dalej. tempo zabójcze, na koniec zabrakło tchu i opuściłam salę. A tam wszystko puściło, jeszcze senpaj za mną przyszedł sprawdzić, czy żyję i dał wykład o niepoddawaniu się itp. A ja załamka totalna, w ryk - że nie nadaję się, żem za słaba itp. Wróciłam po jakimś czasie na salę, ćwiczyam dalej. Przyszły układy na egzamin, kiepsko mi szło, znowu łzy w oczach, chciałam opuścić salę, ale prowadzący jakoś nie puścił i powoli ze mna ćwiczył...Udało się wytrzymac do końca, na końcu jednak znowu w pałcz, że chyba w poniedziałek nie przyjdę...Całą drogę do domu po karate płakała, w domu drugie pół wieoczoru, łzy same leciały, dawno tak nie ryczałam.
Słuchajcie, tak mi głupio, wszyscy widzieli moją załamkę, płacz...A ja myslę, że to huśtawka hormonów, PMS, od 40 dni nie mam okresu po zmianie klimatu (byłam w sanatorium nad morzem) i to mnie dobija...
Coś tam kapnie, potem znów nic, musze iśc do gina, ale czekam, że po okresie...Apetytu też nie mam (w ciąży nie jestem), humory zmienne okropnie, jestem złośliwa i w ogóle...
JAk myślicie, czy to może być wina tylko hormonów i przmęczenia??...I co mam robić - iść wna karate czy sobie odpuścić?
Sama nie wiem, jestem zmęczona....
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
gaggatek
30 marca 2009, 12:29Przemęczenie jak nic!! Od jakiegoś tygodnia mam tak samo. Nie dość, że przed @, to jeszcze wiosenna deprecha i waga ani drgnie w dół... Już mi TŻ wypomina że nieznośna jestem (a to jest baaardzo spokojny człowiek...), to coś jest na rzeczy. Niestety, trzeba to przeczekać, nie ma innej rady. Spróbuj zrobić sobie jakieś cappucinko albo coś podobnego (na mnie zadziałało), i spróbuj się zrelaksować. Dasz radę, trzymam "fciuki". :-))