Przebrnelam przez dwunasty dzien na diecie. No, coz... najgorzej nie bylo, ale nie dotrzymalam wczorajszej obietnicy. Braklo silnej woli. Grzanki ze wstretnego bialego chleba, polane oliwa z oliwek, nasaczone maslem, sola i czosnkiem rozlozyly mnie na lopatki. Ale dobrze mi tak bo od nadmiaru tluszczu dostalam zgage, a to nie jest przyjemne uczucie. To protest mojego biednego organizmu. No ale coz, zjadlam juz wszystkie ktore przygotowalam, wiec teoretycznie jest po problemie. Teoretycznie, bo pozostal problem natury psychicznej, a mianowicie slabej silnaj woli. Pokonana przez tluste grzanki. Na dodatek z bialego chleba. Za kare powinnam, spac na podlodze;) No ale poniewaz taka kara nie wchodzi w gre, to poszlam spalic te moje grzanki i smietane30% z kremu ze szparagow. O smietanie nie bede sie rozpisywac bo pisalam o niej wczoraj. Apropos; grzanki byly dodatkiem do kremu. Tyle ze reszte grzanek podchrupalam przed komputerem. Tak! Laptop swiadkiem. Smieje sie teraz ze mnie. Patrzy ta swoja kamera;) No, wracajac do spalania to znow poszlam na spacerek siedem kilometrow. To troszeczke mnie podratuje w ogolnej punktacji. Dobra, przejdzmy do dzisiejszego menu:
Krem ze szparagow z grzankami,
jablko,
trzy mandarynki,
znow krem ze szparagow z grzankami,
pol miseczki samych grzanek:(((((
jablko,
dwie mandarynki,
No. Na szczescie koniec grzechow. Czas na ogolna klasyfikacje.
Podsumowujac: Dieta: 6pkt, Aktywnosc 1pkt. Razem 7pkt. Ostrzezenie!!!:(((((
Mogloby byc lepiej. Gdyby nie maly blad. Z takich drobnych bledow wzielo sie moje 10kg. Trzeba uwazac. Kalorie i tluszcz czaja sie na kazdym kroku. To wrogowie mojego ciala, organow wewnetrznych i moich slicznych letnich sukieneczek zalegajacych samotnie w garazu... Latwo jest zmarnowac ciezka prace. A we wtorek Wielkie Wazenie!