Jako obiecane, tak się dzieję, piszę, coby mi się paluchy nie skostniały ;) Mam nadzieję, przyznam Wam się po cichutku, na staż w urzędzie, a tam będę musiała zaiwaniać po klawiaturze jak mróweczka, cyk cyk cyk i od razu pisemko do sądu napisane :D
Wciąż nie mogę nacieszyć tym, że teraz, po tym nieszczęsnym egzaminie mogę sobie pozwolić na zwykłe, bez celu spacerowanie, bieganie, rowerowanie, bez poczucia, że goni mnie czas, że powinnam być gdzieś indziej. Wczoraj odkurzyłam rower. Odkurzyłam, troszkę na wyrost powiedziane, bo rower regularnie podbiera mi mój brat, ale dla mnie sezon rowerowy przeszedł niezauważony. Ale teraz, korzystając z tej przepięknej pogody aż mi się serducho wyrywa do natury. Więc wczoraj wskoczyłam na siodełko, przejechałam ponad 13 km, nie tak dużo, ale niestety, z powodu mycia okien (grzeczna córcia), jakoś późno udało mi się zebrać. A wieczorkiem już nie tak miło się pedałuje, ziąb, wieje w uszy, które nieudolnie próbowałam chronić kawałkiem chustki, bo jeszcze tak niedawno troszkę chorowałam. Ach, no i zapomniałabym, że jechałam jak wściekła osa, bo nic mnie tak nie wkurza jak SMRÓD! A wszędzie trwa jakieś masowe palenie ognisk, czy innego śmiecia, dość, że całe wioski zadymione i zasmrodzone, nie cierpię tego wdychać. Myślałam, że jak się wyprowadzę z Krakowa, to to wkurzające, wwiercające się w gardło zasyfienie powietrza minie. Ale nie, dorwie mnie wszędzie! Uch. W moim wymarzonym świecie wszystko by pachniało bzem i koszoną trawą i sosną. Kandydat do Sejmu szabadabada ;)
Z tego też powodu dziś postanowiłam wyrowerować się jeszcze za dnia, za słoneczka, żeby wygrzać jeszcze trochę te skostniałe, choć wszak młode jeszcze, gnaty i żeby uniknąć trochę podróży w smrodnym powietrzu. Siadłam przy google maps i zaplanowałam sobie podróż na 16 km, ale okazało się, że było mi mało i mało! Postanowiłam trochę zmodyfikować trasę i w sumie zrobiłam niecałe 20 km. Jestem usy-tasy (znaczy się, usatysfakcjonowana ;) )
Teraz odpoczynek, komputer, książka i ładna muzyczka.
Znacie, nie znacie? Łapcie, miłe:
Jakby ktoś chciał psioczyć na dzisiejszą muzykę, dzisiejszą młodzież i inne dzisiejszości to tutaj prezentuję piękny klimat, piękny, młody, szalony zespół i mądre teksty. I melodie takie, że w serduchu coś ściska.
Buziaczki w laczki ()
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
fitnessmania
4 kwietnia 2017, 13:39Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka
irena.53
28 października 2015, 21:24Powitać.....Tak sobie troche poczytałam - I podoba mi się, bo humorzasta dziewczyna jesteś. Myslę sobie poczytać w wolnej chwili. Pozdrawiam Cię, pa. I spróbuje Cie po znajomych zaprosić ?..?
leon42
5 października 2015, 17:06Oby nadzieje się spełniły:)
holka
5 października 2015, 11:22Jak widać wracasz powoli do życia,do normalności...i bardzo dobrze :) Ale zadziwia świat,gdy znowu się do niego wychodzi lub wyjeżdża...nawet zapachy czuje się chyba intensywniej ;) No to długo nie pocieszysz się wolnością i nic nierobieniem jesli już tuz,tuz staz się szykuje...a Ty w ogóle potrafisz tak totalnie nic nie robić?!
szabadabada
5 października 2015, 11:38Oj... potrafię ja, potrafię nic nie robić, ale tu się chyba nie ma czym chwalić- "no dziewczyny, ale dzisiaj kompletnie uciekłam od obowiązków i nic nie zrobiłam!" no jakże by to brzmiało? ;)
liliana200
5 października 2015, 10:24O kurde .... jesteś!!!!
szabadabada
5 października 2015, 11:21Komentarz został usunięty
szabadabada
5 października 2015, 11:21no ja jestem a ktoś tu czystki zrobił i mnie chyba wyrzucił!! skandal royal! :D
liliana200
5 października 2015, 14:06masz rację skandal, kopnij mnie w zadek to przez te hormony :)
Stokrotka19822
5 października 2015, 06:26To prawda że taki smród jest ohydny ja też go nie lubię... a co do sezonu rowerowego to już brzydko nadchodzi chłód więc nie wiele ci zostało na przejażdżki byle do wiosny
Bebacz
4 października 2015, 21:08Kraków chyba znany ze smogu i maczet, warto uważać :D Poza tym strasznie fajnie piszesz i chyba mamy trochę podobne poczucie humoru. Przede wszystkim jednak - powodzenia ze stażem :)
szabadabada
4 października 2015, 21:16Tak, już pożegnałam sie z Krakowem i teraz mi tęskno, ale za smogiem tęsknić nie będę ;D Z radością przyjmuję do znajomych :) I dziękuję Ci bardzo- rozmowa kwalfikacyjna już w czwartek, troszkę dygu dygu ze stresu, także każde, nawet wirtualne wsparcie jest w cenie!
ibiza1984
4 października 2015, 20:56Ja porzuciłam rower na rzecz nordic walkingu, a w zasadzie człapingu :D Serio polubiłam ten sport i aż dziw bierze, że kiedyś wydawało mi się to .. śmieszne. Widzę, że u Ciebie w głowie pełno radosnego szabadabada. Super! Ludzie z pozytywną energią sprawiają, że świat staje się pozytywny. Oby tak dalej, bo energia to jest to czym należy się otaczać w przeddzień jesiennej aury :) Słońca bez końca!
szabadabada
4 października 2015, 21:14Dla mnie nordic walking wydaje się jakiś taki... za wolny? Może to zależy od techniki. Może jeszcze kiedyś i mnie napadnie na to ochota? :) a co do pozytywnej energii- mnie się wydaje, że wręcz przeciwnie i w tej notce narzmędziłam jak nigdy ;) ale dobrze, że to tylko moje wrażenie! Buziak!
ibiza1984
4 października 2015, 21:19Może dlatego, że zbyt wolno chodzisz ;) Pozytywna energia z Ciebie, nie z notki. Czasem trzeba "narzmędzić", żeby potem wejść na właściwe tory. Korzystaj z "wolności", braku pośpiechu, z pogody i z tego, że masz wenę do pisania.
1sweter
4 października 2015, 19:38oj jak ja dawno Cię nie czytałam... nutka super... tekst również... fajnie że znów jesteś :o))