Zastanawialo mnie dlaczego idzie mi tak slabo i wiecie co? Doszlam do wniosku, ze za bardzo obroslam w piorka. Patrze na pasek postepu i widze duza liczbe zrzuconych kg co w zasadzie nie przyszlo mi jakos bardzo trudno. Zaliczalam wiele dni slabosci, wieczorne obzarstwa, alkohol, brak cwiczen, slodycze jednak mimo wszystko waga spadla. Za latwo przyszlo mi zgubienie tych kg i teraz kiedy moja waga nie jest juz az tak wysoka zrobilo sie ciezko. Ograniczam jedzenie, cwicze i w sumie widze banalnie male efekty. Do cierpliwych nie naleze i mimo, ze wiem, ze samo sie nie zrobi to i tak jestem zla, bo przeciez robie i co? No i nic wlasnie... Nie widze zeby moje cialo sie zmienialo. Centymetr sie ze mnie smieje i mowi, ze do wesela niewiele sie zmieni. Waga sie waha +- 2kg co mnie rozstraja, bo nie wiem w co wierzyc. Gdzie jest moja motywacja? Ta sukienka, ktora miala wygladac tak pieknie, te spojrzenia ludzi, ktorzy nie musza nic mowic zebym wiedziala, ze oni widza, widza moj wysilek i dziela sie na dumnych i zazdrosnych. Co sie stalo?
09.02.2015 - Orbitrek 30 minut 18,5- 21km/h rano
30 min 17,5-19km/h wieczor
Veggi
9 lutego 2015, 10:11Spokojnie, zawsze jest chwile załamania. Motywacja wróci, tylko nie przestawaj ! Pomyśl że wszystko wtedy przepadnie, nie opłaca się!
Sunschine
9 lutego 2015, 10:30Właśnie, wszystko przepadnie i to chyba największa motywacja! Dzięki :) :*