Kolejny dzień za mną, dzień pełny leniuchowania. Noc średnio przespana. Pół dnia skołowanego (przez leki). Bieżnia zliczona w minimum 5000 kroków plus 1000 w ciągu dnia. I zero spaceru ale za to dietkowo w pełni. Staram się i mam nadzieję, że wytrwam. Jestem pełna nadziei. A i młoda mi w tym pomaga. Nie kusi a dodatkowo wspiera i daje motywację. Zabiera do szkoły lunchboxy. Niestety ale lekcje kończy późno i zwykle w domu jest o 16 a czasami po 17-ej. A takie kanapki z całego dnia męczenia ich w plecaku to zwykle nie smakowały i wracały do domu. Muszę się przyzwyczaić i lepiej dostosowywać posiłki, bo dziś obudziłam chyba połowę mieszkańców. O 7-ej mieliłam mięso na spaghetti, no cóż. Czasami i ja mogę pohałasować . Cieszy mnie to, że chce też sobie pomóc. Choroba ją też nie oszczędzała i te nieszczęsne sterydy od najmłodszych lat, ehhhh. Szkoda gadać. A żeby nie było wrzucę pudełeczka córy z kilku dni
Dzisiejsze spaghetti
Szakszuka z ryżem i jajkiem (żółtko się schowało )
Kasza, brokuły, filecik z kurczaka
A to moje dzisiejsze menu
śniadanko :)
Drugie Grejpfrut. za nim zrobiłam zdjęcie to go zjadłam. Ogólnie lubię grejpfruty, ale ten to był wybitnie pyszny.
Obiadek: spaghetti z makaronem z cukinii
A kolacja to mały grzeszek 1/4 pizzy Guseppe 4 sery.
Pomimo wszystkiego jestem szczęśliwa .... 210 minut przegadanych z mężem
Dobranoc kochani....
Agnusia93
30 października 2019, 08:12No i super! Bardzo apetycznie wyglądają te posiłki:)
SunnySkyy
30 października 2019, 14:33Dziękuję 🙂