dziś weszłam rano na wagę i troszkę buziulka mi się uśmiechnęła...56,6 nie jest źle, najważniejsze, że tej 7 tam nie ma!!! Wczoraj na kolację zjadłam tylko jajko, ale nawet tego nie mogłam przełknąć. Powód- ogromna kłótnia z M. no niestety, bywa i tak. Zaczęło się od pierdoły i Bóg wie jak daleko to zaszło. Ale chyba obojgu nam było to "potrzebne", bo dziś niby tak lepiej jest, aczkolwiek mam wrażenie momentami jakby tak troszkę sztywno było. Pożyjemy - zobaczymy. To ten brak kasy chyba daje o sobie znać.....
Dzisiejsze śniadanko wyglądało prawie tradycyjnie poza tym, że zamiast do płatków owsianych dodać 2 łyżki musli dodałam łyżkę owsianych i parę rodzynek. Płatki się skończyły, przelewu od M. jeszcze nie widać, więc jakoś trzeba sobie radzić.
Na obiadek wygrzebałam z zamrażalnika gołąbki sprzed 2 tygodni. Do tego zrobiłam sosik pomidorowy i tak zamierzam spałaszować 1 na obiadek.
Na kolację może w końcu ten serek wiejski light z Biedrony wkumam.
I dużo green tea!!!
Vidiaa
9 października 2012, 15:30Oj u nas też zawsze zaczyna się od pierdoły, a potem to już działa jak tsunami, nakręcamy się i awantura gotowa. Za to potem atmosfera oczyszczona po burzy i można się fajnie godzić ;)
poziomka1905
9 października 2012, 13:16No z facetami tak już bywa, że zawsze są najmądrzejsi , więc nie ma sensu chyba się z nimi wdawać w żadne dyskusje, bo jesteśmy na straconej pozycji. Chyba że spotkamy księcia z bajki ! Faktycznie klotnie mają charakter oczyszczający, ale trzeba się szybko godzić :) Bardzo mało jesz kochana, jak ptaszek! Moze dlatego czasem waga zadrży, bo kiedy niewiele jesz to wbrew pozorom żołądek trawi wolniej i to co zjesz dłużej zalega. Ale podziwiam , że dajesz radę na takim mini menu! gratulacje :)
afera85
9 października 2012, 12:38Rozbawiła mnie historia z telewizorem, bo mieliśmy podobne przejścia :D Czasem trzeba oczyścić atmosferę, chociaż przy problemach finansowych to ciężko o rodzinną sielankę.