Cały czas tak samo. Ani w góre ani w dół.
54,8 już nie mam sił, nie wiem co jeśc aby coś sie zmieniło. Nie chce wracac do tych zakichanych herbatek ułatwiających odchudzanie. Już raz sie pogrążyłam. Mało jem a tu nic może faktycznie masz racje, musze dodac jeszcze II śniadanie, ale czy tego nie bedzie za dużo? Nie myśle tu o dodatkowych kanapkach a o jakimś owocu lub warzywku, ale czy tak bedzie lepiej?
W zasadzie to nic do stracenia nie mam i tak waga robi co chce, wiec o.k. posłucham w końcu tu jestem po to, żeby ktoś mi pomógł.
Nie łudze sie, że do chrzcin coś sie drastycznie zmieni, ale może przynajmniej moje samopoczucie wzrośnie.
Nie załamuje sie, walcze dalej.
Za niedługo stwierdze, że faktycznie ze mnie jest uparciuch jak M. twierdzi (hihihi).
Po krótce plan na dziś:
Śniadanko zaliczone:
* sałatka: 1/2 pomidora, 1/3 ogórka zielonego, plaster kapusty pekińskiej, 1/3 cebulki, przyprawy
II Śniadanie ( za Twoją radą ...- dzeki):
* plaster świeżego ananasa
Obiad przygotowany:
* zupa szpinak z ziemniakiem
Kolacja:
* jeszcze nie wiem...
Mam nadzieje, że tak jest lepiej.
Na słodycze nie patrze, chipsy też omijam z daleka i tak już jest od dłuższego czasu wiec mam nadzieje, że coś sie zmieni.
PAPA
duszka189
6 września 2011, 14:05na moje oko śniadanie zbyt skromne i nie moge uwierzyc że do obiadu nie chodzisz głodna, na II sniadanie i podwieczorek ( warto też o nim pamiętac) polecam jabłko, lub, banan, lub, brzoskwinia, lub jakiś kefir 0% tłuszczu, albo serek homo, albo winogrono wybór jest duży
LeiaOrgana7
6 września 2011, 11:00A gdzie węglowodany z kaszy i chleba pełnoziarnistego? A gdzie białko z mięsa? Prędzej padniesz niż schudniesz.