+10 to efekt skręcenia kostki w sierpniu i zapalenia ścięgna Achillesa w listopadzie. Załamałam się, dieta poszła precz. Do tego zakaz ćwiczeń,więc kondycja równa się wielkie, okrągłe 0.
Zdałam sobie sprawę,że sama nie dam sobie rady. Mogę schudnąć ćwicząć, ale jedzenie to podstawa. Zebrałam więc pieniądze i zdecydowałam się- poszłam do dietetyka. Ile robiłam błędów w żywieniu, nie sposób zliczyć. Nawet moja "dieta" okazała się zamachem na własne życie. Od soboty zaczynam :) Początki będą trudne, ale przetrwam. Mam teraz zewnętrzną motywację i strażnika :)
teologg
12 stycznia 2016, 15:25powodzenia, ja też zaufałam dietetyczce i nie żałuję :-) na ilu kaloriach jesteś?
summer_and_I
12 stycznia 2016, 16:58na początku 1600, potem ma być mniej