Zdanie z tytuły chyba najlepiej obrazuje mój cały tydzień. Bardzo się starałam, ale nie wyszło. Ćwiczyłam - nie dużo, ale zawsze. Tylko co z tego jak cały tydzień się obżeram?! Czasami mam taki tydzień kompulsywnych napadów żarłoczności. I to był właśnie teki tydzień. Zaczęło się od poniedziałkowych chipsów, wtorek - świeży chleb bez opamiętania, środa się hamowałam bo był chłopak, czwartek to był tłusty czwartek i nic nie muszę dodawać a piątek w miarę w normie. Na szczęście sobota była na zdrowo dużo walentynkowych sałatek i 6 godzinny spacer po zoo :)
Dzisiaj postaram się to nadrobić i zaraz wskakuję na steper, a później chyba spacer bo taka cudowna pogoda :)
Więc do boju!!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Vivianv
15 lutego 2015, 12:24Mysle, ze powinnas najpierw skupic sie na zmianie nawykow zywieniowych. Zacznij od diety a pozniej wprowadz cwiczenia. Twoje cwiczenia nic Ci nie dadza jesli bedziesz sie objadala. To co stracisz ruszajac sie, nadrobisz jedzeniem. Powodzenia
suareska
15 lutego 2015, 12:33Ja niby o tym wszystkim wiem. Niestety mam wrażenie, że nie mam w ogóle wpływu na to co jem. Nie ja gotuję, nie ja zaopatrzam lodówkę, trudno mi odmówić bo robię drugiej osobie przykrość. A z drugiej strony wiem, że to nie jest dla mnie dobre i szkodzę sama sobie :( Ehhh