Dzisiaj generalnie nie był dobry dzień. Wiecie w pracy mieliśmy mały zjazd biznesmenów. I 2 koleżanki były ubrane w szpileczki. Ja to jestem chora i nie wiedzialam ze w ogole taka akcja, wiec przyszłam jak zwykle w vansach. I mój szef i jego koledzy ślinili sie na sam widok moich koleżanek, ale mniejsza z tym. Doszło do konwersacji z ktorej wynikły żarty że "aż się przyjemniej pracuje, a nie co to kilka kg więcej w trampkach na którym nie ma co zawiesić oka" Po prostu mnie wmurowalo jak to uslyszałam. Niby żarty itd, ale dostalam pocisk. Ale wiecie co wam powiem, dziekuje ze tacy ludzie istnieją, dzieki nim nabralam takiej mobilizacji jak nigdy wczesniej. P.S. za prawdę się nie przeprasza to akurat fakt.heh...ja im jeszcze pokaże. Zabieram się do ćwiczeń. Trzymajcie kciuki;)
niunia555
9 października 2012, 08:55a tam ludzkie gadanie... nie przejmuj się...
kruszynika
8 października 2012, 19:19:O, ja bym tego za żart nie odebrała. Ale motywacji dostałabym tak jak Ty. Boże, co za ludzie...;/