Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
WRACAM NA DOBRE TORY


Długo mnie tu nie było, co jest wynikiem niefortunnego przeczytania przeze mnie artykułu w psychologicznym magazynie na temat odchudzania. Mianowicie, że nie warto katować się dietami, ćwiczeniami, a jedyne, co jest ważne to sprawianie sobie przyjemności i pokochanie siebie, akceptacja, bo "kilka dodatkowych kilogramów jeszcze nikomu nie zaszkodziły, a to więcej do kochania". Bzdury. Niestety jestem jak naiwny baranek, który wierzy we wszystko, co choć trochę jest po jego myśli. No baa..! Bardzo by mi pasowało pałaszowanie kolorowych makaronów, słodyczy, ciast... Zaniedbałam się. Aż nie wierzę w to, co mówię. Jestem młodą kobietą, która nie dba o swoje ciało. Boję się jutro wejść na wagę... :( Czy ja przez samotność tak uciekam w to obżarstwo? Siedzę w domu całymi dniami i wciąż nic mi się nie chcę. Plany, owszem są ambitne, ale co z tego? Kiedy ja ciągle jestem zmęczona, ofuczona, zgorzkniała.. Jedyna stabilna rzecz w moim życiu to ciągłe powtarzanie nudnej już do porzygania frazy "NE CHCE MI SIĘ!" W zasadzie to nie potrafię wziąć się za siebie tylko DLA SIEBIE właśnie. A to niebezpieczne, bo nie chciałabym nigdy być od kogoś uzależniona. Mam takie dziwne poczucie w sobie, że dla samej mnie to wszystko nie jest warte zachodu. A może jest? Ale jak w to uwierzyć?
  • varia18

    varia18

    18 lipca 2011, 17:25

    Mam to samo. Nigdy siebie nie zaakceptuję, ponieważ dla mnie samej otyłość jest nieatrakcyjna i po prostu niezdrowa - nikt nie przekona mnie inaczej, i nawet nie powinien. I każdy grubas, który akceptuje siebie, swoje otyłe ciało, jest osobą przegraną. Jesteśmy chorzy, tu nie ma miejsca na akceptację. Tyle że trudno znaleźć w sobie motywację, mimo, że ciężko na siebie patrzeć w lustrze :/

  • fleur90

    fleur90

    14 lipca 2011, 18:12

    Nie bój się wejśc na wage, problemom trzeba stawiać czoła, a w tym wypadku zbędny tłuszczyk jest tym problemem :) to wszystko co napisałaś to prawda, miałam tak samo, chciałam na wakacje wyglądać dobrze, ale jak zwykle zaprzepaściłam swoją szansę bo sie obżerałam, i szłam na diete, i znów jadłam i tak w kółko. Ale przychodzi taki moment że trzeba naprawdę powiedzieć sobie DOŚĆ! Tu nie ma żadnej wątpliwości że warto to robić dla siebie, to zaprocentuje w niedalekiej przyszłości jak już bedziesz lekka kobieca i pewna siebie :) Trzymam za Ciebie kciuki i nie martw się, jakoś sobie poradzimy z tymi kilogramami :) :*

  • oookarolaooo

    oookarolaooo

    14 lipca 2011, 18:02

    Kochanaa.....jakbym słyszała siebie..ciągle mi sie nie chce siedze cały czas w domu, nie mam nastroju, a wystarczy chociaż troszkę sie poruszać serduszko zabije szybciej i odrazu poczujesz się lepiej;) A przede wszystkim dla samej siebie nigdy dla kogoś, chociaż robienie czegoś dla innych może być motywacją do działania, ale to TYLKO Twoja zasługa bedzie jeśli osiągniesz sukces i zobaczysz jaka wtedy bedziesz z siebie dumna ;))

  • CherryAnn

    CherryAnn

    14 lipca 2011, 17:47

    Znam to. Wystarczy, że ktoś powie, albo gdzieś przeczytam, że "najważniejsza jest samoakceptacja, nieważne jak się wygląda. Do wszystkiego można się przyzwyczaić i wszystko w sobie pokochać" a już zaniedbuję dietę i przez kilka dni 'kocham siebie taką jaka jestem' po to tylko, aby po tygodniu obudzić się, spojrzeć w lustro i powiedzieć 'ja pierdole, znów zawaliłam'. Wiem, że to wszystko jest dla naszego dobra, ale staram się nie przejmować tymi optymistycznymi opiniami. Ja sie sobie nie podoba taka jaka jestem i kropka. Muszę to zmienić, bo na pewno nie pokocham siebie w takim stanie. Dokładnie rozumiem o czym mówisz ;) Pozdrawiam i życzę sukcesów ;*

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.