No i minął pierwszy tydzień mojej walki Jak mi poszło?? A całkiem dobrze, jestem z siebie zadowolona, spadek pierwszy zanotowany więc jest siła i chęci do dalszej walki.
Cały tydzień przebiegł mi dość intensywnie – jedyny duży minus to brak ćwiczeń, ale niestety jestem w trakcie urządzania domu i jak tylko wracam z pracy to jadę po młodą do szkoły i dalej na budowę, i tam spędzam cały wolny czas jaki posiadam, potem powrót do domu i do łóżka i tak każdy dzień ucieka....
Jedyny plus to jedzenie, które teraz naprawdę staram się kontrolować i ograniczyłam słodycze do minimum. Zaliczyłam dwa grzechy w sobotę i w niedzielę w postaci sobotniego grila na którym wpadł mi 1.5 kawałka jabłecznika i niedzielny murzyno-sernik do kawy porannej i popołudniowej. Wszystkie pozostałe dni trzymam naprawdę mój apetyt w ryzach i idzie mi póki co nieźle.
Staram się jeść 5 posiłków dziennie, zaczynam zawsze wzorowo od śniadania (składa się z płatków owsianych lub omleta z białek jajka i płatków owsianych), potem w pracy zazwyczaj jakaś lekka kanapka z sałatką (teraz mam fazę na pomidory z serkiem), trzeci posiłek to owoc, jak wracam do domu jem obiad i później kolacja (głównie jakaś kanapka z jajecznicą).
Dodatkowo staram się pić min. 1,5litra płynów ale nie zawsze mi to wychodzi... I to jest mój cel na kolejny tydzień by naprawdę porządnie się nawadniać i chciałabym znaleźć czas na bieganie (które uwielbiam) i dodatkowo jakiś rower, rolki lub coś w tym stylu by zacząć regularnie się ruszać.
Teraz uciekam zobaczyć co u was się dzieje