Jedzenie:
- do 17:00 było mniej niż zwykle, bo jeść mi się dzisiaj nie chciało
- za to wieczorem ok. 18:00 coś we mnie pękło no i zjadłam, żeby brzydko nie powiedzieć, że pożarłam: jogurt nat. z malinami i suszonymi śliwkami, kawał swojskiej kiełbasy, ciemną bułkę z masłem, 2 sucharki.
Jednak następnym razem muszę trzymać się planu i nie jeść tak mało w ciągu dnia, żeby potem tego nie nadrobić podwójnie i w dodatku wieczorem.
Jestem na siebie zła!!!
Dobrze, że w porę się opamiętałam, bo pewnie na tym, by się moje turne po lodówce i szafkach nie skończyło. Potrząsnęłam porządnie sobą, poczytałm sobie na vitalii o chłopaku, któy zrzucił ponad 100 kg, co mnie przywróciło na właściwe tory i jak tylko ululałam Malwinę do snu, poszłam po ratunek do EWKI.
Po 40 minutach skalpela poczułam się nieco usatysfakcjonowana, ale i tak dzisiajszy dzień zaliczam do tych mniej udanych.
Grunt jednak w porę się opamiętać. Chociaż co ja się tam usprawiedliwiam....nie ma żadnego usprawiedliwienia !
Dzisiejsze ćwiczenia:
- własne na dywanie
- skalpel EWKI
Jutro będzie lepiej !!!
megaja77
1 marca 2013, 23:06jesteś niesamowita!ja jak dostaje atak głoda po dniu diety-to wchłaniam wszystko bez opamiętania,a o ćwiczeniach to już można zapomnieć!jestem tak obżarta,że ruszyć się nie mogę!jestem na vitali od godziny i chłonę wszystkie wpisy jak gąbka!!!wielki come back po latach z nadprogramowymi kilogramami,czas o siebie powalczyć!powodzenia życzę.
jestemaleznikam
28 lutego 2013, 23:09też mam dzisiaj gorszy dzień cały czas chodziłam głodna i konia z kopytami bym zjadła :( a ty świetnie wyszłaś z całej sytuacji spalając większość tego co zjadłaś :)