Na razie nie złamałam żadnego z moich "5 przykazań" pomimo tego, że jedno z nich było dzisiaj kilkakrotnie zagrożone, bo w szafce przez cały dzień leżała sobie całkowicie "bezbronna" tabliczka czekolady...i nadal leży"-:) Przyszła wreszcie, od wczoraj oczekiwana @, więc ochota na słodkie przeszła.....ufff i całe szczęście, bo walka była nierówna, ale tym razem ja ją wygrałam:-)
Po dzisiejszych obserwacjach siebie stwierdzam jedno, że stanowczo za mało piję wody mineralnej...i to napewno muszę przypilnować. Za to piję zioła typu mięta, pokrzywa, melisa itp. lub ich mieszankę
- codziennie przygotowuję sobie w termosie do pracy, więc mam tego całkiem sporo.
Poza tym dzisiaj jadłam o regularnych porach - o 8:30, 11:00, 14:00, 17:00 i 19:00, jedynie co, to wydaje mi się, że musiałabym zmniejszyć kolację i powinno być OK.
Jeszcze muszę tylko pomyśleć co mnie najbardziej zmotywuje do osiągnięcia celu - poza oczywiście lepszym zdrowiem i figurą:-)...będzie to jakaś nagroda oczywiście:-)))...może jakaś przyjemność???...jeszcze nie wiem.
A jeszcze tylko napiszę co dzisiaj zjadłam:
- jajecznica z z ieloną cebulką i mała kiełbaską drobiową
- gruszka, jabłko
- serek wiejski z zieloną cebulką
- filet z indyka, 1/2 papryki żółtej i czerwonej
- mała grahamka z masłem, pomarańcza, mandarynka....
.......i to do 19:00 było na tyle.
Do samego zaśnięcia tylko woda, woda i woda:-)