oj warszawa,warszawa i jeszcze raz warszawa...szkolimy się intensywnie od rana i w nocy :)
na weekend byłam w domku...waga w sobote 82,8 ciut zleciało.....a w niedziele 82,4 jest lepiej po tym tyg jak wróce z w-wy wracam na tory diety i ostrej pracy....mam znów troche kłopotliwych spraw do rozwiazania...trzeba zrobic plany ubezpieczen ..oj trudny okres przedemną...trzymjacie kciuki
przez to wszystko co mnie czeka w następnym tyg az mi sie odechciało w-we zwiedzac..nic mi sie niechce :( mam doła, czy wyjde z tych kłopotów i czy utrzymam pracę :(
sloneczkoko
17 stycznia 2012, 09:43A dlaczego masz nie utrzymać?!
dytkosia
16 stycznia 2012, 23:06My powoli wychodzimy z naszego doła, choć głęboki on że lepiej nie mówić. Ale trzeba iść z głową do góry i nie dać się przeciwnością. Trzymam kciuki