no nie wiem czy we wtorek będzię mi do śmiechu, chyba zadzwonię wkońcu do tej dietetyczki...ale najpierw znów spróbuję jeść bez kolacji i 4 do 5 posiłków dziennie, choć to bardzo trudne i męczące :(
zawaliłam juz w czwartek wieczorem choć nie aż tak tragnicznie ale było poprostu póżno..w piątek do południa ok a pod wieczór piekłam ciasta no i tu trochę a tam też i też już się nazbierało, w sobotę jeszcze gorzej bo oprócz oblizywań łyżek i misek to już była również i degustacja i to do póżnych godzin, a dziś póżne obfite śniadanie..choć potrafię więcej ale już po tej sobocie nic mi sie nie mieści tylko oczy chcą:) za jakieś 2 godz obiado kolacja, ...a jutro nie wiem czy spojrzę na to jedzenie..miłego lanego poniedziałku i słoneczka:)))