No i co dziś, 0,5 KG mniej. Nie źle, pewnie dlatego wczoraj wieczorem biegałam jak w ciąży do toalety, woda schodziła ze mnie chociaż nie piłam jakoś szczególnie dużo popołudniu.
Z tej radości popłynęłam dziś trochę były latte machiato, batonik "go on" i magnum. Tak, tak cheat meale zamieniają się w cheat dnie, to tak ku przestrodze. Pocieszam się że nie było 2 sniadania, z pierwszego nie zjadłam wszystkiego a na obiad była bardzo cieniutka zupka. Pewnie kalorycznie nie tak najgorzej tylko jakościowo, bardzo źle. Ale cóż, nie będę się zamartwiać, za to kolacja wzorowo. Trzeba zawsze wsiadać na konia po upadku. Pocieszam się poprostu gdybym chociaż raz na dwa tygodnie nie zgrzeszyła to bym pewnie nie wytrzymała na diecie, koniec kropka.