Chciałam wyjaśnić, że ja nie znikam z forum Vitalii i nie zostawiam Was bo jest mi tutaj z Wami baardzo dobrze. Po prostu chcę wnieść w swoje życie coś nowego, coś o czym myślałam już od dawna. Myślę, że to coś pożytecznego. Cały czas będę wspierać Wasze wysiłki w odchudzaniu już bez kierownikowania. Ta rola zwyczajnego człowieka bardziej mi odpowiada. Lubię być wolna, chociaż lubię też nowe doświadczenia bo czegoś nas uczą. Myślę, że ten artykuł przybliży Wam moje odczucia, a te ważniejsze myśli zaznaczyłam niebieskim kolorem. Ja sama lepiej bym tego Wam nie wyjaśniła. Odchudzanie np. stało się dla mnie też pewnego rodzaju obsesją i dlatego moim zdaniem spadki były takie małe. Chcę schudnąć, ale nie jest to już dla mnie celem samym w sobie. Przeczytajcie poniższy artykuł on Wam wiele wyjaśni.
Medytacja
1. medytacja może być wykonywana zawsze i wszędzie, nawet podczas porannego joggingu, jeśli ktoś tak lubi (notabene stan oświecenia, to stan ciągłej medytacji, czyli świadomości)
2. ja jakiś czas temu wolałam medytować podczas ćwiczeń jogi niż bez ruchu na siedząco. Połączenie ćwiczeń jogi i medytacji to dobra metoda dla tych którzy nie potrafią usiedzieć w miejscu.
3. całkiem niedawno mi się pozmieniało i dziś wolę siąść pod drzewem. Medytacja na świeżym powietrzu, w kontakcie z ziemią, trawą, czy drzewem i niebem to wspaniała metoda relaksacji, wyciszenia i harmonizacji.
4. medytacja to NIE znaczy nie myśleć ;) w potocznym rozumieniu, tak właśnie odbiera się słowo medytacja :) Wg mnie i tego co sama doświadczyłam, medytacja to prosto mówiąc, nie wchodzenie w te potoki myśli, które cały czas przepływają przez nasz umysł, bo trzeba zaznaczyć, że płyną one cały czas. Szczególnie jak zaczynamy sztukę medytacji - jest ich wtedy od groma. Problem, który często pojawia się na tym etapie, to świadomość potocznego rozumienia medytacji i zarzucanie sobie, że nie potrafimy wyłączyć tych potoków myśli. Zapewniam, że to nie o to chodzi, a już na pewno nie chodzi o walczenie z tymi myślami.
Po prostu:
- ważne jest, aby je zauważyć/zarejestrować i nie wchodzić w nie z emocjami, tylko pozwolić im przepłynąć przez nas i popłynąć dalej w świat, z czasem bowiem, im dłuższa praktyka, tym mniej tych myśli zaczyna kołatać się w naszym rozbieganym umyśle, i łatwiej nam z każdym dniem stanąć obok nich i nie emocjonować się już każdym najdrobniejszym szczegółem,
- ważne, aby po prostu BYĆ i cieszyć się tym byciem, tą chwilą istnienia siebie samego, Boga, świata, wszechświata?
- ważne, aby nie stresować się i strofować siebie, jeśli przypadkiem podążymy za jakąś myślą i zaangażujemy się w nią emocjonalnie ? to się zdarzyć może każdemu,
- ważne, aby w momencie spostrzeżenia swojego zaangażowania w jakaś myśl, po prostu od niej odejść na spokojnie i na luzie, uświadomić sobie: aha, weszłam w temat, a teraz chcę być od tego wolna i dobrowolnie z własnej woli odchodzę od emocji i drążenia tematu?
- ważne, aby w momencie porzucenia zaangażowania w ostatnią myśl, od nowa zacząć świadomość bycia tu i teraz,
- ważne, aby podczas medytacji czuć harmonię i jedność, lub próbować ją odczuć. Możemy również skupić się na dowolnym temacie, który nas interesuje i który chcemy wzmocnić lub uzdrowić w medytacji,
- ważne, aby nie naciskać na siebie, w żadnej kwestii. Medytacja to chwila wiecznej harmonii, jedności, radości, poczucia spełnienia, miłości? nie ma tu miejsca na presję, stres i nacisk. Jeśli zauważymy u siebie tendencje w tym kierunku, pomyślmy, że odchodzimy od nich tu i teraz i kierujemy swoje myśli i całego siebie, na nowo, w kierunku kontaktu z Bogiem.
Wiem, że wiele początkujących osób, potrafi się mocno stresować tym, że nie udaje im się tego czy tamtego - to bzdura. Ja sama wiele razy słysząc jak ktoś mówił, że medytował nad tym czy tamtym, czułam się lekko nie swojo, a to z tego względu, że miałam zakodowane, że tak wypada na drodze rozwoju duchowego? wypada medytować. Niestety sama ilekroć próbowałam siąść do medytacji, po prostu zasypiałam, bo mi się nudziło. Dopiero po jakimś czasie odkryłam, że wspaniale mi się medytuje przy ćwiczeniach jogi. Tak więc rozejrzymy się, co daje nam poczucie relaksu i harmonii a przy tej czynności możemy śmiało zacząć medytować.
Każdy idzie w swoim rytmie i jedyne co mamy do zrobienia to po prostu słuchać swojej intuicji i iść swoim tempem, bez naciskania, bez stresu i bez frustracji. Wtedy szybciej przejdziemy te chwile i szybciej nauczymy się medytacji.
Jak już wspomniałam wcześniej, teraz najlepiej mi się medytuje, siedząc spokojnie na świeżym powietrzu. Niemniej kiedyś, nie potrafiłam sobie tego nawet wyobrazić. Samo wyobrażenie było dla mnie męczące ;) przez pewien czas nawet próbowałam się zmuszać do takich medytacji, które kompletnie mi nie szły i kończyły się fiaskiem. Aż poczułam, że hola, przecież nie mogę się zmuszać. Widać albo ja wolę inną formę medytacji, albo to jeszcze nie ten czas na siedzenie pod drzewkami ;). I tak oto odpuściłam to sobie. Bardzo szybko zauważyłam naturalny pociąg do kontaktu z przyrodą i sama z siebie zaczęłam siadywać pod drzewkami, a chwile te są dla mnie teraz te jedyne, wspaniałe i zawsze mi mało ;)
Właściwie ja nie lubię nawet używać tego słowa: medytacja, bo trudno jednym słowem opisać ogrom różnych doświadczeń i przeżyć duchowych, które się mogą pojawić podczas medytacji. A przypisując coś do jednego słowa, ludzie spodziewają się, że zawsze będzie ono oznaczać dokładnie to samo. W przypadku medytacji, stanowczo tak nie jest J. A więc, ilu ludzi, tyle doświadczeń medytacji. Każda jest inna, jedyna i najwspanialsza.
A gdzie możemy uznać, że zaczyna się proces medytacji?
Tam gdzie chęć i otwarte serce, tam już zaczyna się proces medytacji?
Bo to serce jest już chętne i gotowe i nasłuchuje, nasłuchuje co Bóg ma Mu do powiedzenia. A Bóg mówi do nas stale, zawsze kiedy zechcemy Go ?usłyszeć? to usłyszymy.
Tyle ilu ludzi, tyle różnych dróg i sposobów rozmowy z Bogiem i 'słyszenia' Jego Głosu.
Czasami wystarczy popatrzeć w Niebo, uśmiechnąć się do siebie, do Boga w nas i dookoła Nas, poczuć wdzięczność w sercu i to już będzie wspaniała medytacja.
A medytacja nie musi trwać nie wiadomo ile, zwłaszcza na początku, kiedy utrzymanie uwagi i świadomości jedności może być kłopotliwe. Nie zmuszajmy się jednak do niczego. Nie zmuszajmy się do długich medytacji, bo tak wypada, bo tak robią inni? bo wypracujemy tylko w swojej podświadomości chęć ucieczki od tego doświadczenia J a przecież nie o to nam chodzi J. Zatem nie róbmy nic na siłę. Kiedy będziemy gotowi samo wszystko przypłynie: spokojnie, naturalnie i cicho.
A jak poznać, że to ten moment? Medytujmy wtedy, jak poczujemy 'ten' impuls w sercu, jak poczujemy nieprzepartą ochotę i chęć, jak poczujemy 'ten żar' i 'głód' medytacji, w swoim sercu, duszy i ciele. To jest najlepszy moment na wspaniałą medytację, bo i ona sama płynie wtedy bez wysiłku, a rezultaty takiej medytacji sięgają daleko poza nasze oczekiwania.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że takie impulsy na początku nie będą codziennością, ale proszę nie frapujcie się tym. Z czasem bowiem i one zaczną pojawiać się coraz częściej, nawet dzień w dzień. Sami nawet nie zauważycie jak to szybko się wszystko rozwinie J.
Ufajcie podczas medytacji. Ufajcie Bogu. Ufajcie sobie. Ufajcie!
Ja osobiście (mówię to jako inspirację dla innych) medytuję idąc do pracy i/lub wracając z pracy. Widoki mam piękne bo samo niebo :))) doprawdy wspaniała okazja, aż trudno się oprzeć i ją tracić na cokolwiek innego :))) bywa też że po powrocie z pracy siadam pod drzewkiem które jest obok domu i sobie siedzę tyle ile mam ochotę :))) Dzieci sąsiadów biegają i bawią się obok albo i nie ;) a ja sobie siedzę :) cudowna sprawa tak sobie posiedzieć i pobyć i nie wkładać żadnego wysiłku nawet w najmniejszą myśl :)))
I to na tyle. Jeżeli teraz to czytacie to znaczy, ze przebrnęłyście i dotarłyście do końca. Dzięki za cierpliwość. Artykuł wkleiłam w całości. Nie jestem jego autorką, ale jest odzwierciedleniem moich odczuć. To na tyle. Nie martwcie się, ja się nie zmieniam bo moja zwariowana natura mi odpowiada. Uwielbiam zmiany ale myślę, że nie na gorsze. Ja po prostu stale czegoś szukam. Myślę, że to dobrze bo najważniejsze nie stać w miejscu i stale iść do przodu. No to do usłyszenia dziewczęta i go, go, go gonimy chabasy bo tutaj nic się nie zmieniło. A teraz idę sobie poczytać co Wam w duszy gra
kiszonka
11 października 2010, 07:35Mietka, kobieto przewrotna :*** piękny ten Twój post :) cieszę się bardzooooooooo że zostajesz z nami :**
anna.helena
10 października 2010, 23:56Miecia przeczytałam razy kilka z wielką satysfakcją ....... bo wiesz ja odkryłam, że ja medytuję biegając, mam ciągli myslowe wtedy, czuje euforię i przebieg mysli .... czuję się inaczej, ponad zwątpienie, ponad marazm, ponad zmęczenie .... wybiegam wtedy do przeszłości i przyszłości itp ... i jak ćwiczę (ale to ino czasem) też mam takie odczucia .......... ja mam bardzo refleksyjnego małża, robił kiedyś reki i inne .... dużo o tym rozmawialiśmy .... mi to się bardzo podoba, bo to wspaniała droga do odnalezienia harmonii miedzy sobą a sobą ... niby takie nic, ale daje tyle siły że brak czasem słów by opisać ..... Kochana:)))))))))))))))))) myśle, że doskonale rozumiem o czym piszesz i co chcesz przekazać - ja też w tych rejonach szukam siebie, choć może jeszcze nei dosłownie, ale szukam ... zawsze uwielbiałam filmy karate, z pokazaniem treningów ... że ćwiczą, że próbują wczuć się w nature, w otoczenie, w przyrodę ...... dla mnie jest to coś magicznego, cos niepowtarzalnego ... coś czego ująć słowami nie umiem, ale czuję całą sobą :))))))))))))))))) Jesteś wspaniałą kobietą, pełna pasji i chęci, pełną mocy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! chyba jesteśmy romantyczkami, bo odczuwam podobnie do Ciebie kochana :)))))))))))))))) Miecia przykro mi z powodu misterka gipsa, co w trójkącie z Wami chasał, ale ech ... nio takie życie... wiesz ....zrośnie się skubaniec, na pewno ... cierpliwości ono ciut ... bardzo Ci tego kochana zyczę a co do medytacji .... to mi podoba się bardzo a o staniuna głowie poczytam na pewno i kto wie ? może sama zacznę - bo od ludzi pozytywnych trza zgapiać dobre rzeczy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!zrastaj się kostko
jaaka
10 października 2010, 22:53mam nadzieję, że trafisz 6 :) i zostaniesz milionerką! pozdrawiam :)
paskudztwoo
10 października 2010, 21:28ja do tego jeszcze nie dojrzałam
elasial
10 października 2010, 20:36miewa się rozedrganie duszy...z różnych powodów. Wtedy rzeczywiście trzeba się zatrzymać pozwolić na wyciszenie,poukładanie. Jeśli jest to Tobie teraz potrzebne...medytuj! Pozdrawiam. ;-))
baja1953
10 października 2010, 18:26No, to podobnie jak u mnie... Też odchudzanie nie jest już dla mnie najważniejsze na świecie, choć nadal jest moją pasją...:) A Vitalia moim nałogiem... Nigdy nawet nie próbowałam medytować, ale..wszystko przede mną...;) Dziękuję za artykuł...Ciekawe... Pozdrawiam, cmok..:)
gorzatka2
10 października 2010, 18:23właśnie odkryłam sposób, że nie mam wchodzić z emocjami w myślenie. A zawsze się denerwowałam, że za dużo myślę - a tu nie ma się co denerwować, tylko przechodzić na spokojnie z tematu na temat, a niech sobie krążą te myśli, byle źle na mnie nie wpływały... Powodzenia w dalszych poszukiwaniach i w realizacji planów!
Gaila
10 października 2010, 14:46My na to nie pozwolimy. Jak trzeba będzie to siłą będziemy trzymać na Vitalii :))) Fascynuje mnie medytacja. Chętnie bym jej spróbowała, ale sama nie potrafię i nie mam do tego warunków. Chyba spróbuję dopiero za kilka lat. Jestem przekonana, że daje wyjątkowe odczucia i pozwala zajrzeć w głąb samej siebie. Cóż to może być za odkrycie :)))
uleczka44
10 października 2010, 14:31Mieciu, zaskoczyłaś mnie. Zobaczyłam Ciebie z nowej, innej perspektywy. Jeżeli połączy się tę i wszystkie inne, poprzednie wychodzi bardzo ciekawa osobowość.
sdorota2007
10 października 2010, 14:03dzień dobry :-))) bardzo się cieszę, że z Nami zostajesz :-)) już się zmartwiłam bo bez Ciebie to już nie byłoby to samo.. bardzo ciekawy artykuł.. z tym, że to chyba jeszcze nie mój czas.. jakieś 2 lata temu postanowiłam wyciszyć się i zaczęłam uczęszczać na zajęcia jogi.. to nie dla mnie.. bynajmniej nie teraz. Nie mogłam się skupić na ćwiczeniu i napięciu mięśni.. nudziłam się..do dziś nie potrafię "wyciągnąć kręgosłupa do góry" he he.. jak kazała Pani instruktor.. za to szalałam na zajęciach dance.. mam jednak czasem takie momenty, że siadam sobie na trawce i staram się wyłączyć wszystkie myśli, po prostu patrzeć w niebo i uśmiechać się.. bardzo odprężające :-)) to też rodzaj medytacji.. a na resztę przyjdzie odpowiedni czas :-) miłego dzionka, buziaki :-))))))))
anka70
10 października 2010, 13:45Fajne to co piszesz.Może kiedyś nauczę się medytacji.Na pewno ma to sens i człowiek łagodnieje podchodzi do wielu spraw z dystansem czego nam w tym .....biegu brakuje.Poczekam na tą chwilę może kiedyś nadejdzie .......ale tym czasem mocno trzymam się dietkowania.Pozdrawiam..