A więc, już od dosyć dawna zauważałam, że jest mnie trochę więcej niż powinno. Pamiętam, jak w gimnazjum kolega powiedział do mnie "Ale Ty masz wielkie uda". Wtedy to nie było jakieś straszne dla mnie, ale później wracało.
Zdarzały się już takie wakacje, w które tworzyłam plany treningowe i ćwiczyłam, ale nigdy nie przynosiło to skutków. Powód był prosty: ćwicząc więcej, jadłam więcej.
Zmiany pojawiły się rok temu, kiedy to w czasie wakacji zaczęłam korzystać z fitatu i zapisywałam, co jem. Na początku to wyglądało śmiesznie, aż w końcu zaczęło mnie irytować, że wszystko ważę. Wtedy nie ćwiczyłam, zeszłam do ok. 62kg. Wróciłam do szkoły i przestałam zwracać uwagę na to, co jem i ile jem.
5. kwietnia 2018 waga wzrosła do najwyższej w moim życiu: 70,7kg.
Oczywiście był to szok. Wtedy jakoś próbowałam się ratować, ze słabymi wynikami, ale już nie pobiłam swojego rekordu wagi.
Na szczęście zaczęły się najdłuższe wakacje w moim życiu i powoli sobie idę do przodu kontrolując, co jem i starając się regularnie ćwiczyć i przy okazji ruszać w ciągu dnia.
Wcześniej na Vitalii tylko czytałam pamiętniki innych szukając motywacji i ewentualnie jakieś artykuły... Teraz przyszedł też czas na mnie :)
Semi_
13 lipca 2018, 07:52Będę trzymać kciuki :) raz ci się udało zrzucić to i teraz dasz radę
Gabcia13
12 lipca 2018, 23:05Dasz radę :)