Czyli zawsze coś spieprzę :P
Ale, ale! Mimo, że nie pisałam tyle czasu i nawet nie trzymałam się diety...
Jest DOBRZE, moi drodzy! Jest BARDZO dobrze!
Ponieważ (będę to powtarzała do unudzenia) USTABILIZOWAŁA MI SIĘ WAGA 55! A to znaczy, że jest... SUPER...
Jem normalnie, czyli czasami dużo, a waga mi nie idzie do góry! To coś cudownego.
Jeśli chodzi o moje POSTANOWIENIE, to najwięcej Wam powie mój burczący brzuch xD
Mianowicie: po wieczornym bieganiu oraz ćwiczeniach (brzuszki, pompki i rozciąganie) wieczorem jest 55,4!!!!
Niezmiernie się z tego cieszę. Znowu czuję wiatr w żaglach, bo ostatnio było różnie, szczególnie jak mama wróciła z Holandii i przywiozła masło orzechowe...
Ale mój żołądeczek wszystko przetrzymał, co więcej PRZETRAWIŁ :D
Tak więc od dnia dzisiejszego wzięłam się na poważnie i zmobilizowałam się do pobiegania, chociaż zawsze biegam rano. Opłaciło się :) Widzę efekty po brzuszku :)
Po tym optymistycznym wpisie idę spać, bo robię się coraz bardziej głodna... WILCZO głodna...
Sorry za tyle caps locków, ale nie chciało mi się pogrubiać :D
No to lecę :) Życzę Wam takich sukcesów jakie sama odnoszę :D :* Pa, moje wytrwałe babeczki i faceci! :*