Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czy ja znow zaczynam...


Byłam na weekend u rodziców.  Jeszcze nigdy nie zdradziłam mojej mamie swoich najgłębszych tajemnic. Żałuje że to zrobiłam.  Już wolę to niezrozumienie mnie niż próbę naprawiania i wmawiania mi że źle myślę oraz własnych przekonań. Ciężar i trudności z jakimi się mierze tak mnie spięły że od poniedziałku boli mnie cały kręgosłup :(

Od ostatniego posta zmieniło się:

Zapał, cel i konsekwencja mojego męża w wykonywaniu planu biegowego pociągnęly również mnie do rozkmin.

On robi plan 10km w 50min a ja potrzebuje jakkolwiek wrócić do biegania. Więc pomyślałam że możemy razem wychodzić na trening tylko z tym że oboje będziemy robić go w swoim tempie bez presji. 

Za nami drugi raz. I obojgu nam się spodobało. Bycie sobie nawzajem trenerami. 

jeśli chodzi o dietę. To jest średnio/słabo. Nie przejadam się, ale też się nie pilnuje i gotuje w kratkę.

wczoraj zjadłam późną kolację i jestem cała opuchnięta. Ciężko spałam. Czuje że zbiera mi się potrzeba tygodniowego L4...

zaczęłam też mierzyć się co tydzień. To dla mnie ważniejszy wyznacznik niż waga. 

talia/brzuch

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.