rumianek, poranna joga, pakowanie jedzonka i o 6.40 już na pkp.
dzień aktywny: grabienie liści - czuje mocno lewe biodro :( zrezygnowałam z wioślarza choć i tak nie wcisnęłabym go w ten dzień wieczorem.
byłam tak głodna że zapomniałam zrobić zdjęcia. Mam to z kolacji poniedziałkowej męża jak zrobiłam mu burgera z kotleta mielonego z frytkami i warzywami.
ja zjadłam na obiad odgrzewanego kotleta z bułką z ziarnem i z warzywami, bez sosów i sera oraz bez frytek.
z pkp wróciłam piechotą przez co ładnie zrobiłam 15 820 kroków w sumie w ciągu dnia.
Woda na plus. A kalorie nie liczyłam. Na moje oko wyszłam zdrowo na zero kaloryczne.