Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Takie tam rozkminy do przedpołudniowej kawki


Jakby co to nawet żyję po wczorajszym świętowaniu. Ale czuję się niesamowicie zmęczona. Tak się wydaje, że sport intelektualny to nie do końca sport, ale zmęczenie jest jak najbardziej fizyczne. Najchętniej zrobiłabym sobie dziś wolne, ale nie mogę. Przeciągam więc na maksa poranek i delektuję się zimną już kawką nadrabiając zaległości w czytaniu waszych pamiętników:). To strasznie fajnie, że jesteście i ile ciepła, wsparcia i zrozumienia od was płynie. Czuję, że z takim supportem zrzucenie kilogramów będzie jak pstryknięcie palcami:D. Może nie jakoś super szybko, ale na pewno łatwiej niż jak sobie coś tam sama próbuję. To dziwne jest, bo tak poza tym to ja nie jestem chyba jakąś bardzo społeczną istotą. Choć może tego nie widać, bo robię bardzo dużo rzeczy, które wymagają kontaktu z człowiekiem jednak. 

Trochę mi się chce płakać. Tak trochę z ulgi i wdzięczności. Ostatnie kilka lat to była prawdziwa rewolucja w moim życiu. Zmiana miejsca zamieszkania na zupełnie obce i prawie na drugim końcu polski, ciężka walka o swoje miejsce w nowej rzeczywistości, finalizacja spisanego na straty doktoratu, nowa praca, o którą też musiałam walczyć, bo zaczęłam od paru godzin na umowę zlecenie, tworzenie swojego świata od początku. A wszystko w takim stanie... jakbym poruszała się w smole. Coraz ciężej, coraz trudniej, jakby moje ciało i umysł w ogóle nie chciały współpracować. Potem ta choroba... przyznam się szczerze, że ta diagnoza mnie ucieszyła. Tzn nie to, że jestem chora, tylko to, że wreszcie wiem na co. Że może nie jestem głupia, stara, leniwa i nie robię po prostu źle i za mało, że to wszystko nie działa tak jak powinno, tylko są jakieś obiektywne przyczyny i mogę jednak o siebie zawalczyć. Że tak nie będzie już do końca życia. Co prawda teraz czeka mnie dużo pracy, jeszcze większa rewolucja w stylu życia i myśleniu o sobie, ale znowu coś zależy ode mnie. Teraz to się naprawdę popłakałam 😂. Trochę wydaje mi się, że i tak za dużo bym chciała robić już, teraz, zaraz. Że może powinnam sobie dać więcej luzu i czasu na odpoczynek. Ale trochę się boję, że się za bardzo przyzwyczaję do tego odpoczywania:D. Więc robię te wszystkie rzeczy, które bym chciała robić. Zupełnie nieidealnie, czasem coś zaniedbam, czasem czegoś nie dowiozę, czasem muszę prosić o więcej czasu. Ale robię. Mój organizm wraca do normalnego stanu, zaczyna współpracować, mogę coraz więcej i coraz lepiej. Bez płakania po kątach, myślenia o sobie źle i wyrzutów sumienia. Wiem, że jeszcze mega dużo pracy przede mną, ale już czuję taką ogromną wdzięczność. I za was też. Za wszystkie dobre rzeczy, cudownych ludzi, za to, że wszystko wraca powoli na swoje miejsce💓💓💓💓💓💓💓. Powrót teraz do pierwszej ligi jest dla mnie taki symptomatyczny. Pamiętam jak te 3 lata temu mówiłam, że nie ma opcji, żebym grała w drugiej. Ale dopiero jak przestałam się spinać, jak wyluzowałam, odzyskałam radość z gry, pomimo niedoskonałej formy... dopiero jak powiedzieliśmy sobie, że nie potrzebujemy żadnych wzmocnień, że zawalczymy bez spiny w takim składzie jaki mamy, kiedy znalazłam w sobie dystans i odwagę... Ja wiem, że to nie miejsce na takie rozkminy, bo to pamiętnik odchudzania:D, ale czuję, że mogę i chcę się z wami tym podzielić  💗. Miłego dnia. Walczcie o siebie. Naprawdę warto.

  • GosiaCz

    GosiaCz

    24 lutego 2025, 12:38

    Jak ja Cię rozumiem! Zwłaszcza to połączenie nowychmożliwości ze "strachem przed zwolnieniem tempa", przed "rozleniwieniem. Wydaje mi się, że skoro boimy się zwolnić, to wyraźny znak, że powinniśmy zwolnić;) ja sobie i tym zwalnianiu przypominam prawie codziennie

    • Sophia1729

      Sophia1729

      24 lutego 2025, 12:40

      No niby wiem, ale... ostatnio mi ktoś zasugerował, że powinnam się zdiagnozować na ADHD. Może to taka konstrukcja psychiczna jest u mnie po prostu:D

  • Alianna

    Alianna

    24 lutego 2025, 11:01

    Kochana, ja najbardziej pamiętnik jest na takowe rozmyślania. Tym sposobem zyskuje się przyjazne dusze, które wirtualnie, ale pomagają przetrwać cięższy czas, czy też odzyskać wiarę w siebie. Jesteśmy tutaj głównie po to, aby się wspierać. Nadmiar kilogramów to zazwyczaj wierzchołek góry lodowej i stanowi efekt nieprzepracowanych traum, obrony przed życiem itp... Pozdrawiam ciepło i życzę, by to poczucie, że wszystko zaczyna się układać przybierało na mocy 💕💕💕

    • Sophia1729

      Sophia1729

      24 lutego 2025, 11:26

      Masz rację. Waga to rzecz wtórna. Dziękuję za miłe słowa 🥰

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.