Na skrupulatnej diecie jestem od poniedziałku. Regularnie ćwiczę. Stosuję dietę 1000 kcal. Czasem mam szaloną ochotę na rożne rzeczy - zazwyczaj niestety niezbyt zdrowe - ale wiem że jak je zjem to nie za wiele mi zostanie kalorii na spożycie na resztę dnia. Ale trzymam się. Czasem bywa mi przykro, ale to dopiero początek i muszę się przyzwyczaić. ^^ A trochę sobie pozwoliłam w przerwie świątecznej i niestety do złych nawyków człowiek się przyzwyczaja w trzy sekundy a do dobrych to już jest ciężko..
Ćwiczę challenge od Fitness Blendera. On jest na 5 dni. Więc w pozostałe robie jedno z tych 1000kcal zestawów. No i nadrabiam deski z wyzwania bo o nich zapomniałam. :P Ale nadrabiam i nadrobię i zrobię. Obiecuję! :)
Załozyłam sobie taki ładny notesik w którym wszystko skrupulatnie zapisuje i liczę. Napisałam sobie też wstępny plan. Tym razem mam zamiar chudnąć powoli. No do moich urodzinek w maju chciałabym zobaczyć jakąś różnice.. być w połowie celu może? No na razie rozpisałam plan na trzy miesiące. Chociaż główna różnica polega na intensywności ćwiczeń. Bo jeść dużo mniej nie będę. Bo chyba nie mogłabym jeść już prawie nic :(
Żeby zaspokoić swoje zapotrzebowanie na spożycie słodyczy postanowiłam robić sobie galaretki :D Takie mniejsze zło. Zwykłe czyste galaretki bez dodatków. Na razie jadłam arbuzową :)) i czarno porzeczkową. Fajne ^^
Trochę cięzko mi teraz bez mojego Skarba ale! Tyle razy daliśmy radę to i teraz damy. :) Przecież inaczej być nie może. A tym razem moza uda mi sie załapać na trochę ferii i pojadę do Niego. Zobaczymy. Ale na pewno będę się starać.
Magiczna_Niewiasta
16 stycznia 2015, 18:38Wiem o czym mówisz, od świąt mam ogromną ochotę na pierogi z kapustą i grzybami i zapieram się rękami i nogami by ich nie zjeść. Czasami z dietą trudno sobie radzić jak brzuch krzyczy o coś złego :)
Soleddo
16 stycznia 2015, 20:47To. Jest. Straszne. Mam nadzieje że za jakiś czas trochę się to uspokoi. Na razie trzymam sie twardo i za każdym razem gdy mam ochotę na coś złego wyobrażam sobie wymarzone ubrania w rozmiarze 36 :D I to nawet pomaga.
HealthyMonique
15 stycznia 2015, 10:50O, galaretki to dobry pomysł :D Ja nigdy nie liczyłam kalorii, czuję, że miałabym obsesję i ciągle myślała o jedzeniu :/
Soleddo
15 stycznia 2015, 16:12No ja dzięki temu nie podjadam. Bo muszę się pilnować z jedzeniem a co dopiero podjadaniem. :) Jakos mi to weszlo w krew teraz. Wiec nawet staram sie nie kupowac jedzenia jesli nie ma na nim wyszczegolnione ile toto ma. A galaretki sa super! Tyle smaków do wyboru.