Dużo zmian u mnie. Same zmiany. Plan był taki, że jak synek pójdzie do przedszkola na te 3 dni i sie zaaklimatyzuje to zmieniamy na 5 a ja szukam pracy. Do tej pory mialam 6h tygodniowo. Wieczorami przeważnie. Młody zaaklimatyzowal sie od razu, a ja dostalam cynka o tym, że szukaja ludzi do nowootwartej fabryki w piątek wieczorem. W sobote wyslalam CV i dzownilam do szefa ale odpisal tylko że przeprasza ale nie może teraz rozmawiać. W poniedzialek przed poludniem dostalam tel czy moge juz do pracy przyjechac. Nie moglam. Mąż był w pracy, synek mial dzien nieprzedszkolny. Ale szybko zalatwilam mu to przedszkole na 100% od dnia następnego i we wtorek przed 7 rano stawilam sie w pracy. Praca na produkcji łososia przy taśmie w zimnie. No nic fajnego. Ciężka, bardzo ciężka ale mówią że po miesiącu jest lepiej. Plecy piekły z bólu bo to ciągle jeden ruch ręki. Ratowalam sie plastrami rozgrzewajacymi. Dodatkowo bylam tez na swojej zmianie w hotelu także teraz pracuje na 120%. Wychodze okolo 6:30 a przed 16 odbieram synka z przedszkola. Rano płacze za mną bo budzi sie a mnie juz nie ma. Ale zapomina kiedy mąż włącza bajkę 😄
Plusy pracy takie, że umowa na 100% i tylko ranne zmiany. Blisko domu bo 12min autem. Nic innego na takich warunkach tu nie znajde. Wszystko inne to umowy smieciowki przy ktorych ciężko planowac kolejna ciążę. Minus taki że niv języka nie podłapie i nie poćwiczę bo tam większość to Łotysze którzy z języków obcych znają jezyk polski 😁
Z hotelu nie chcę rezygnowac bo zależy mi na profitach, mogę darmo korzystac z basenu i saun.
Synek ostatnio sypia jeszcze gorzej niz sypial wiec ostatni tydzien byl traaagiczny. Wyć sie chcialo z przemeczenia. Spałam łącznie po 4h, potem ta harówka, no a popoludniu też nie posiedze bo synek mnie ciągnie do zabaw. Zresztą ja tez taka jestem że poświęcam mu cały swój czas i pokazuje mu świat prawie kazdego dnia wiec w domu nie siedzimy.
Wczoraj z mężem śmialiśmy się, że sobota wieczor a my idziemy spać po 21. Zaraz po zaśnięciu synka. Mężowi akurar wypadl weekend pracujący więc ja znowu muszę rano wstać do dziecka. Mamoza trwa. Musialabym spac poza domem by tata mu wystarczyl.
W sobote dodatkowo okres dostalam. Jestem oslabiona, zmarznieta, gardlo mnie boli.
Kupilam sobie sweter 100% welny i wypralam w 40st wirowanie 1400 i po swetrze. Da sie go jakos uratowac? Teraz to on pasuje na połowę mnie.
Cudowne chwile z synkiem
tracy261
28 września 2020, 21:06To ciężka praca, ale chyba najważniejsze, że jest :) A chwile z synkiem - cudne!
Wisterya
28 września 2020, 09:33Gratulacje! I powodzenia :)
CzarnaOwieczka85
28 września 2020, 07:41Mam nadzieję że uda się znaleźć lżejsza prace! Mnie tak dokucza ból pleców i prawej strony jak siedzę cały dzień na kasie i przeciągam towar z taśmy. Ty masz jeszcze gorzej bo na stojąco...
Laydee87
27 września 2020, 19:06Oj znam ten ból po całym dniu pracy przy taśmie, jeżdżąc do NL na zbiory czasami trafiało się na sortownię, pół dnia mi wystarczyło i ból pleców taki, że ruszyć się nie można. Mam nadzieję że uda Ci się znaleźć coś lżejszego, może za jakiś czas.
mmMalgorzatka
27 września 2020, 16:31Oj prawdziwe rewolucję. Oby wszystko się poukladalo.
Berchen
27 września 2020, 16:09sliczny synek, dobrze ze zaaklimatyzowal sie i nie od razu lapie zarazy, moj wnuczek przeszedl najpierw serie chorobsk. Swetra szkoda, nic nie poradzisz, nastepnym razem wlacz pranie reczne - mam taka funkcje, badz pranie welny - temperatury sa nizsze. Jesli to sama welna i drogi to wogole lepiej nie wrzucac do pralki. Praca, o rany, mam nadzieje ze z czasem znajdziesz cos lzejszego, pokombinuj z nauka jezyka i szukaj czegos, z czasem bedziesz moze przyzwyczajona, jednak to ciezka praca i napewno wyniszcza.
MirandaMarianna
27 września 2020, 15:37Bardzo ciężko pracujesz. Jesteś pewna, że nie znajdziesz nic llżejszego? Chociażby praca w sklepie? No i spróbuj nawet wolno ale zrobić certyfikat z norweskiego, później jakaś ich szkoła i będzie Ci zdecydowanie łatwiej. Nauka czegokolwiek w Norwegii jest prostsza niż w Polsce. A swetry? Filcowanie wełnianych i kaszmirowych swetrów to moja specjalność...
MirandaMarianna
27 września 2020, 15:45Bergenstest to tylko materiał z trzech podręczników plus przykładowe testy. To jest ze spokojem do zrobienia a ogrom możliwości jaki się otwiera jak możesz udokumentować biegłość języka jest ogromny
Smerfetka860323
27 września 2020, 17:33Dostac sie u nas do sklepu graniczy z cudem. Tu po prostu nie ma nic innego. A nie chce dojezdzac bo wtedy bede poza domem 10h... tzn moze i cos by sie znalazlo ale na ekstra.. a mi zalezy na umowie konkretnej. Cos za cos. Kursy z norweskiego juz przerabialam ale co z tego jak nie mam z kim rozmawiac.. zero praktyki i treningu. Kazdy tu po angielsku.. narazie jest jak jest. Znajduje w tej sytuacji duzo plusow i tego trzeba sie trzymac.
MirandaMarianna
27 września 2020, 17:50Moim zdaniem ważne jest robienie tych kursów konkretnie żeby zdać certyfikat. To otwiera drzwi. Szkoła po norwesku to też jest kurs norweskiego i którzy mówią po norwesku. Nauka mówienia przyjdzie z czasem. Nie mówię, że akurat teraz ale pomyśl o tym, bo z mojego doświadczenia Norwegowie bardzo szanują i wykształcenie i kwalifikacje.
KiedysBedeMama
27 września 2020, 15:03Swetry chyba nie da się uratować 😔 dużo siły życzę, też pracowałam na produkcji,wiem czym to "pachnie" śliczne zdjęcia 🙂