Wróciliśmy. Było intensywnie, ale na samej końcówce urlopu wypoczelam najbardziej. Choć też sporo się działo. Synek pobił rekord i spał do 9, teraz ciągnie pierwszą drzemkę. Chyba odsypia wszystkie wycieczki. Jest już taki duży!!
Mąż do końca miesiąca codziennie pracuje. Czeka nas pakowanie, sprzątanie, przerpowadzka. On nadal uważa, że spakujemy się raz dwa, a mi dziś spakowanie jednej torby zajęło pinad godzinę bo Oskarek ciągle coś. No ale jakoś się ogarniemy, jakoś trzeba. Na nowe nadal nie mamy nic kupionego. Nadal brakuje stołu, narożnika, stolika, łóżka i pralki. Czyli wszystkiego. Nawet sztućcy nie mamy. Także czeka nas jeszcze wyprawa do Ikei. I to pewnie niejedna. Ciężko znaleźć stół by spełniał moje oczekiwania. Chcę z drewnianym blatem, ale nogi czarne lub białe, okrągły, rozsuwany i przy tym nie jakiś wielki i ciężki.
Chcę dziś podskoczyć do sklepu z rzeczami ogrodowymi i kwiatami. Koleżanka mówiła l, że są fsjne promocje. Może kupię jakieś donice i roślinki na nasz nowy zajebisty taras :-) Tylko jak to posadzić by sie przyjęło jak tu ciągle pada. I co by się nadawało? Jestem w tym temacie kompletnie zielona.
Aaa no i ja oczywiście zawsze mam jakieś przygody. Zawsze. Wczoraj na lotnisku czekałam na wózek Oskarka.. nie doleciał. Zgłosiłam, w 2min wszystko załatwili. Z uśmiechem i na wesoło. Jaka miła odmiana po załatwianiu spraw w Polsce. Serio, w Polsce cały czas spotykałam się z burczeniem i wieloma niemilymi osobami, zwłaszcza w urzędach.. W Gdańsku na lotnisku facet się na mnie darł!!! gdzie ja idę z tym wózkiem.. wyrwał mi go, zaczął składać. Na moją prośbę by owinąć pasem bo się może otworzyć to buczał. Ale wziął ode mnie pas i owinął. Stałam nad nim. Skończył to podziękowałam i weszłam do samolotu. A on go tak zostawił widocznie obok bo nie przylecial. Nadali innym lotem i wieczorem pan mi przywiózł do domu. Wyszłam przed dom by go odebrać a gość był busem załadowanym torbami pod sufit! Nie sądziłam, że tak dużo bagaży dziennie się gubi.